Warto wspomnieć o teoriach kapitału kreatywnego, które propaguje m.in. Charles Landry, autor popularnego podręcznika „Sztuka tworzenia miast”. Odwołują się one do tezy, że podstawową grupą ludności jaką mozna uznać za miastotwórczą są osoby tworzące kulturę. Dopiero pojawienie się bohemy artystycznej miasta przyciąga kolejną grupę twórczego kapitału ludzkiego, które same nie tworzą kultury, ale ją w znacznym stopniu konsumują. Te klasy twórcze mają wysokie preferencje dla kultury.
Wg Richarda Floridy, amerykańskiego socjologa i autora książki „Nadejście Klasy Twórczej” („The Rise of Creatve Class”), lokalną miejską gospodarkę rozwijają ludzie których istotą jest twórczość i innowacja: artyści, wykładowcy akademiccy, managerowie, naukowcy, architekci, etc. Tą grupę kapitału ludzkiego przyciągają miasta otwarte na nowości i ekscentryczność jaka cechuje wielu tych ludzi. Wg tez Landry’ego kluczowe dla rozwoju miast jest pozyskanie i utrzymanie klasy twórczej dzięki właśnie inwestycjom w ofertę kulturalną.
Może być to trudne- z powodów historycznych polska klasa twórcza jest względnie młoda, i od decydentów szefujących polskim miastom dzieli ich jedno pokolenie różnicy. Co za tym idzie, zwykle nie interesująca dla niej jest oferta kulturalna tworzona przez osoby wyrosłe w innym systemie gospodarczym. Jedynie jeden teatr operowy w Polsce z rzadka gra opery współczesne, z minimalistyczną muzyką. Większość teatrów, szczególnie na prowincji ma ofertę kierowaną do widza z innej kategorii wiekowej.
W Polsce bardzo brakuje oferty kulturalnej dla nowoczesnej klasy twórczej. Niemal cała oferta imprez kulturalnych organizowanych przez polskie miasta jest kierowana do innych kategorii wiekowych, być może także dlatego że jest to grupa nadzwyczaj obeznana w kulturze i nader wymagająca. W przypadku młodszej części klasy twórczej ich środowiskiem są kluby i muzyka klubowa, dziś mająca dziesiątki odrębnych gatunków i podgatunków, dopiero wokół których tworzą się spójne środowiska.
Dzisiejsza klasa kreatywna to m.in. didżeje i MC’s (nawijacze), niekiedy utrzymujący się wyłącznie z grania muzyki w klubach. Jest to praca która wymaga znacznej specjalizacji- didżej musi znać na pamięć układ piosenek na każdej z płyt winylowych, by trafić igłą w rowek w odpowiednim miejscu. Niektórzy didżeje stają się bardzo znani, jeśli ich gust trafia do większego grona fanów. MC’s na żywo improwizują i nawijają teksty do podkładów (riddimów) granych przez didżejów.
Tak mniej więcej wygląda scena muzyki klubowej w większej części świata. Są dziesiątki gatunków tej muzyki, niektóre kierowane pod bardziej masowy gust, inne bardziej wysublimowane. Wiele z nich jest połączonych z wywodzącą się z Jamajki i Indii kulturą konsumpcji marihuany, a w muzykę wplecione są przesłania etyczne i religijne. Z Jamajki zresztą wywodzi się znaczna część tej kultury. Jamajczycy do dziś dominują np. w brytyjskiej kulturze klubowej, i po części to oni stworzyli z tego kraju jej europejskie zagłębie.
W Polsce od 2004 roku de facto następuje drenaż mózgów wywołany przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej i otwarciem tamtejszych rynków pracy. Zatrzymanie kapitału kreatywnego w Polsce wymaga podjęcia wysiłków w dziedzinie kultury- podwyższenie jej poziomu, zaproponowanie oferty także dla młodszych pokoleń, i zwrócenie się także na dotychczas pomijane gusty bardziej wyrafinowane. Nie należy też pomijać kultury klubowej- w Polsce rozwinęła się ona tylko w kilku największych miastach, a i tak znajduje się jeszcze w powijakach. Wiele miast wprost sprzeciwia się rozwojowi klubów i utrudnia zakładanie kolejnych. A to w nich zbiera się współczesna klasa twórcza i osoby aspirujące do tego grona.
Problemem wielu polskich miast jest postrzeganie kultury przez pryzmat polskiej monokulturowości. Tymczasem kultura w jakiej gustuje klasa twórcza nie jest polską kulturą masową znaną z radia czy telewizji. Grupę tą cechuje wielokulturowość, dalekoposunięta otwartość na dorobek innych kultur. Jej kultura nie ma charakteru masowego. Polska klasa twórcza jest z reguły pomijana jako grupa docelowa oferty kulturalnej polskich miast, mimo że to o nią miasta te powinny w pierwszym rzędzie zabiegać. Tylko nieliczne polskie miasta, np. Wrocław, mają nieco inną politykę w tym względzie.
Adam Fularz
Jestem z wykształcenia także ekonomistą miast. Także- ponieważ specjalizację tą musiałem porzucić, w Polsce nie było na nią popytu. Śladu popytu. To dość smutna konkluzja- ja nie dostrzegłem bowiem nawet śladów stosowania jakiejkolwiek ekonomii w polskich miastach.
Kształcąc ekonomistów na uczelniach zachodnioeuropejskich oferuje się im różne specjalizacje po licencjacie, w trakcie studiów magisterskich. Studenci zaliczają różne kursy „ekonomii stosowanej”, majacej wpływ na nasze cdzienne życie w krajach Zachodu. Ekonomia miast byała jednym z kursów oferowanych w ramach ekonomii środowiska, i była kursem znacznie prostszym niż ekonomia ekologiczna, więc wybrałem tenże przedmiot. Okazał sie na tyle ciekawy że z chęcią zająłbym się nim zawodowo.
Ekonomista miast widzi miasto przez pryzmat funkcji dobrobytu. On zna wzory determinujące przestrzenny układ miasta, może obliczyć optymalną wysokość zabudowy w danym miejscu, oraz zaprezentować model przekonujący polityków do jak najszybszego wprowadzenia opłat za korzystanie z tych odcinków dróg, które się blokują. Koszty czasu spędzonego w korkach przez kierowców pojazdów to po prostu czysta strata dla dobrobytu społeczeństwa.
Ten czas, te okresy życia spędzone czekając w korku są po prostu stracone. Opłaty za drogi w odpowiedniej wysokości spowodują że straty te nie będą następowały- kierowcy chcący wjechać na drogę o bliskiej wyczerpaniu przepustowości będą musieli zapłacić „innym kierowcom” za to że ci tam nie pojadą swoimi samochodami, i przesiądą się np. na komunikację miejską.
Dlaczego płacić za drogi? Teren miasta to przecież zasób skąpy, trudno dostępny, mający swoją rynkową cenę. Nie ma ekonomicznego uzasadnienia by dysponować nim na zasadzie „kto pierwszy ten lepszy”. Wyodrębnijnmy z użytkowniów dróg miejskich dwie grupy- „skrótowiczy” jeżdżących przez zakorkowane centrum ponieważ droga ta jest krótsza, i biznesmenów dojeżdżających do pracy w centrum. Przepustowość dróg jest ograniczona i wystarczy tylko dla jednej z obu grup. W efekcie sytuacja kończy się tym, że biznesmen marnuje swój cenny czas stojąc w korku, podczas gdy skrótowicz poprzez swój wybór trasy przejazdu naraża biznesmena na stanie w korku.
To, że „skrótowicz” zabiera powierzchnię drogi innym użytkownikom ulic w centrum wydłużając ich czas przejazdu, jest kosztem zewnętrznym którego ów użytkownik pojazdu nie pokrywa. Koszt ten jest blisku zeru tam gdzie użytkownik pojazdu nie stawia nikogo gorzej zabierając mu sprzed nosa powierzchnię ulicy, ale robi się wysoki tam gdzie metr kwadratowy ziemi kosztuje nawet kilkaset tysięcy złotych, jak w centrach największych polskich miast, gdzie ceny działki budowlanej dochodzą nawet do 350 mln PLN.
Tymczasem w centrach wielu miast poszerza się ulice kosztem posesji, nie badając co generuje większy dobrobyt. Zwykle bowiem w miastach Zachodu ludność szybko gremialnie przesiadła się do komunikacji zbiorowej, gdy tylko przyszło im płacić realne koszty podróżowania autem po centrach miast.
Ekonomika miast jest nauką bardzo ekologiczną- można bowiem zobaczyć jaki jest popyt na tereny zielone, porównując ceny mieszkań wokół parków z cenami mieszkań z dala od terenów zielonych. Praktyka zachodnioeuropejska pokazuje że mieszkańcy skłonni są bardzo wiele zapłacić za teren zielony w sąsiedztwie, a dzielnice pozbawione atrakcyjnych terenów zielonych potrafią podupadać, zamieniać się w slumsy.
Wreszcie, ekonomika miast pod lupę bierze transport i jego wpyw na procesy urbanizacji. Bada rozwój miast z perspektywy ekonomii, zadaje niewygodne pytania: co byłoby gdyby kierowcy samochodów musieli pokrywać koszty zewnętrzne podróży samochodem po mieście i jak wtedy wyglądałyby miasta? Jak wyglądałyby one gdyby kierowcy musieli płacić za wykorzystanie szybko wyczerpującej się powierzchni ulicznej w centrach miast?
Ekonomista porównuje gęstość zabudowy w przypadku miast zorientowanych na transport zbiorowy i miast zorientowanych na samochody osobowe. W tym ostatnim przypadku miasta się rozlewają, i bynajmniej nie przestają się rozlewać, na wielkie połacie. Wręcz mówi się tu o urbanizacji rozlewającej się, i próbuje się jej przeciwdziałać- wpycha ona bowiem mieszkańców na zawsze w samochody osobowe, uzależnia ich od tylko jednej formy transpotu. W przedmieściach samochodowych gęstość zaludnienia jest tak niska że niemożliwym staje się zapewnienie komunikacji zbiorowej o odpowiedniej częstotliwości kursowania- potoki pasażerskie z uwagi na gęstość zaludnienia są zbyt niskie.
Aby temu procesowi przeciwdziałać stosuje się szereg bodźców ekonomicznych. Nawet w Polsce wystepują opłaty aktywizacyjne, które musimy ponieść kupując grunt w celu budowy domu. W krajach Zachodu w opłaty te wlicza się wszelkie koszty zapewnienia infrastruktury- wodociągów, elektryczności, kanalizacji, dróg i ich oświetlenia a nawet budowy szkół i przedszkoli, też przecież infrastruktury. To na obywateli zrzuca się całość kosztów z tym związanych, tak aby rozwojem miast sterowały prawa popytu, a nie widzimisię polityków. W opłaty te wliczyć można nawet koszty zapewnienia komunikacji zbiorowej, uzależniając ich wysokość od liczby powstajacych na danym gruncie mieszkań.
Inne miasta wyznaczają nawet granice obszaru na którym rozwija się miasto, tak jak Portland w USA. Miasto utworzyło granicę rozwoju, i chce rozwoju intensywnego na ograniczonej przestrzeni, zamiast ekstensywnego. Na granice rozwoju miasta wpływa cena gruntu- konkluzji tych dostarczają podstawowe modele ekonomiczne na jakich pracują ekonomiści. Im jest ona niższa, tym dalej od centrum miasta lokuje się granica miasta. Dlatego szczególnie na terenach pustynnych miasta rozlewają się w sposób niemal nieograniczony- teren tam niemal nic nie kosztuje.
Polskie miasta muszą podjąć decyzję, w jaim kierunku się rozwijać- w stronę miast które ograniczają koszty zewnętrzne na jakie narażeni są ich mieszkańcy, które rozważnie alokują środki budżetowe nie subsydiując nieefektywnych ekonomicznie (i wg krytyków- również społecznie) form urbanizacji, czy też w kierunku miast bardziej agresywnie dbających o utrzymanie równowagi między rozwojem przedmieść a jakością życia w centrach miast.
Nawet polska praktyka pokazuje że centra miast wyludniają się na dramatyczną skalę (casus Poznania), a długofalowo mogą nawet zamienić się w slums, jak wg wielu krytyk prasowych stało się z jedynym warszawskim deptakiem, ul. Chmielną, niemogącą sprostać konkurencji nastawionych na klientelę samochodową podmiejskich centrów handlowych. Centra miast potrafią upaść przy niefrasobliwej polityce urbanistycznej i transportowej, i nie są to bynajmniej rzadkie przypadki, los ten spotkał nawet wielkie aglomeracje, jak np Detroit w USA. Dziś istnieją aglomeracje w USA, gdzie jedynie co 100-na czy co 200-na osoba podróżuje komunikacją zbiorową.
A w Polsce ekonomiki miast nawet się nie uczy, bo trudno nazwać program który wypełnia akademickie kursy o tej nazwie jako mający cokolwiek wspólnego z nauką, poza samą nazwą. To slogany, zamiast wzorów i modeli ekonomicznych (takich jak np. model miasta monocentrycznego autorstwa zespołu Alonso-Muth-Mills). Tak niestety wygląda nauka w Polsce- czasem jest nią jedynie z nazwy.
Poruszanie tego tematu jest niepoprawne politycznie. Dzisiejsza polityka historyczna nie lubi Polski ery Wikingów, a przecież pierwsza państwowość ze znanymi z imion królami na ziemiach polskich to bezsprzecznie dzieło Wikingów.
Przykładem jest Królestwo Gotiskandza u ujścia Wisły, opisane u Jordanesa jako zasiedlone przez ludność uciekającą z przeludnionej Gotlandii. Jest ono przemilczane przez polskich historyków-nacjonalistów jako niepasujące do ich wizji Państwa Polskiego, jest wyrugowane z podręczników etc. O tym, że pierwszym wymienionym z imienia królem na polskiej ziemi był wiking Berig, wie niewielu, zapewne tylko archeolodzy identyfikujący ten okres jako „kulturę wielbarską”. Epicentrum tej cywilizacji stanowiła „Geped oios”, wyspa jakich wówczas było wiele u ujścia Wisły.
„Gepidowie więc [...] dopóki przebywali w kraju Spesis, (obrali na swą siedzibę)
wyspę otoczoną mieliznami rzeki Viskli. Wyspie tej nadali w rodzinnym języku
miano Gepedoios (Gepidzkie błota). Dzisiaj ma ją rzekomo w posiadaniu szczep
widiwarski, po odejściu Gepidów do lepszych ziem. Widiwarowie zaś pochodzą z
różnorakich ludów, które gromadząc się jak gdyby w jedno schronisko utworzyły
(nowy) szczep.” (Jordanes)
Ustalono datę przybycia tych ludów na okres przed 30 rokiem naszej ery. Niektórzy nawet mówią o 17 roku naszej ery. Jednakże już w 5 roku naszej ery do ujścia Wisły zawitała flota rzymska pod wodzą Oktawiana Augusta. Doniesienia ówczesnych geografów i historyków opierają się także na wiedzy uczestników tych wypraw, a także wiedzy ówczesnych kupcó1) i podróżników, takich jak ten ekwita:
„Że owo wybrzeże germańskie leży w odległości prawie 600.000 kroków od Karnuntum w Panonii, przekonano się niedawno. Obejrzał je ekwita rzymski, wysłany tam po bursztyn przez Juliana, organizatora igrzysk gladiatorskich cesarza Nerona.
Zawarł nawet rozmaite transakcje handlowe i przewędrował wybrzeże, a bursztynu
przywiózł tak dużo, że nawet siatka mająca powstrzymywać dzikie bestie i
osłaniać loże miała w każdym węzełku bursztyn, arena zaś, mary i wszelki sprzęt
przez jeden dzień - aby różnił się od innych rodzajem wystawy - były
bursztynowe. Najcięższa z brył przywiezionych przez owego ekwitę ważyła 13
funtów.”
Wisła była ówcześnie uznana za granicę terenów do których wybierali się kupcy, na niej kończyły się ówczesne nawet szczegółowe mapy, takie jak mapa Ptolemeusza na ziemiach dzisiejszej Polski wymieniająca kilkanaście miast i góry, takie jak Góry Wenedzkie, które na podstawie współrzędnych geograficznych tej mapy dzisiejsi historycy rozpoznają jako Górę Dylewską kolo Ostródy (312 m. n. p. m.), a inni jako Góry Świętokrzyskie.
Klaudiusz Ptolemeusz na swej mapie z roku ok. 150 n.e. na tym terenie wymienia m. in. Kalisię (Καλισία), identyfikowaną przez niektórych z Kaliszem, Karrodunon (Καρρόδουνον) bezpodstawnie łączony ongiś np. przez J. Lelewela z Krakowem, Skurgon (Σκοῦργον), Askaukalis (ἀσκαυκαλίς). Pomyłki umiejscowienia źródeł i ujścia Wisły sięgają 2 stopni – geograf ów dość mozolnie próbował stosować współrzędne geograficzne na swej mapie. Niestety- nikt nie próbował zidentyfikować owych miejscowości w terenie, prowadząc badania archeologiczne.

Link do mapy ze współrzędnymi:
http://penelope.uchicago.edu/Thayer/E/Gazetteer/Periods/Roman/_Texts/Ptolemy/2/10.html
Wikingowie te tereny mieli opuścić już po kilku pokoleniach, za panowania bodaj piątego króla, Filimera syna Gadariga, w II wieku naszej ery. Za Jordanesem:
"Właśnie z owej wyspy Skandza, jak gdyby z kuźni plemion, lub raczej jakby z
łona rodzącego plemiona, według podania wywędrowali niegdyś Goci z królem swoim
imieniem Berig. Gdy tylko zeszli z okrętów i postawili stopę na ziemi, nadali
jej swoją nazwę. Do dziś, jak się twierdzi, nosi ona nazwę Gothiskandza (...).
Gdy wśród Gotów liczba ludności bardzo wzrosła, a rządy sprawował piąty po
Berigu, król Filimer (...) postanowił on, by wojsko Gotów wraz z rodzinami
wyruszyło dalej. W poszukiwaniu bardziej odpowiednich siedzib i przyjemniejszych
okolic przybył do ziemi scytyjskiej, która w ich języku nosiła nazwę Oium.
Filimerowi spodobały się urodzajne krainy (...)".
Wielu autorów przypuszcza że w tekstach runicznych ów kraj zwał się Reiðgotaland. Ów opis z sagi nordyckiej może się więc odnosić do państwa mającego swoją siedzibę u ujścia Wisły:
"Długo panował Angantyr w Reidgotalandzie [względnie Hreidgotalandzie]. Był on
bogaty i bardzo wojowniczy. Od niego wywodzi się wiele królewskich rodów. Synem
jego był Heidrekr Ulfshamr, który potem długo był królem w Reidgotalandzie. Miał
on córkę, która nazywała się Hilda. Ona była matką Halfdanara Sniaili, ojca
Iwara Vidfadmi. Iwar Vidfadmi przyszedł ze swym wojskiem do Szwecji”
Być może ma nasza historia przedchrześcijańska wiele źródeł pisanych, lecz dziś nie sposób połączyć dawnych runicznych i dzisiejszych nazw geograficznych- pozostają spekulacje. Pozostały po Gotach rozmaite słowa w języku polskim: hełm, kniaź, podobno także: chlew, pożyczać, chleb, mięso, lek, kocioł, cudzy, pułk, szkło, lichwa, kusić, kupować. Nazwy takie jak Trląg (woda trolli- nazwa jednego z kujawskich jezior) czy Troga (bagno trolli- nazwa rzeki i wsi w północnej Polsce).
Archeologia potwierdza teksty Jordanesa, a także wędrówkę kultury wielbarskiej na południe Polski, na Mazowsze i Lubelszczyznę. Wg tego historyka, pierwsze duże państwo na tych ziemiach, stworzone pod przywództwem Hermanaryka, rozciągało się od Bałtyku aż po Morze Czarne, i przetrwać miało aż do najazdu Hunów. Anglosaski tekst Widsith także donosi o Gotach nadwiślańskich w IV/V wieku w kontekście wielkiej bitwy Gotów z Hunami w puszczy nad Wisłą:
„Wulfhera odwiedziłem i Wyrmera;
tam bardzo często rozbrzmiewał szczęk
broni,
ponieważ wojska Hraedów mieczami ostrymi
musiały bronić koło lasów
nadwiślańskich
starych siedzib ojczystych przed ludami Aetli.”
Późniejsze teksty źródłowe wskazują na kolejnych mieszkańców delty Wisły:
„...zaś nad brzegiem Oceanu tam, gdzie trzema ujściami wchłania on wody
rzeki Wistula, siedzą Widiwariowie, złączeni w jedno z rozmaitych
narodów”.
„Ci tedy Gepidowie tknięci zawiścią,
skoro zamieszkiwali wyspę otoczoną ramionami rzeki Wiskli, którą w ojczystej
swej mowie nazywali Gepedoios [...] Teraz (tzn. w połowie VI
wieku- przyp. red.) podobno wyspę tę posiada plemię Widiwariów, ponieważ oni
(Gepidowie) udali się na lepsze ziemie. O tych Widiwariach wiadomo, że zebrali
się z rozmaitych narodów, jak gdyby do jednego schroniska i utworzyli osobne
plemię." (wg Kozaryn).
Z końcem wieku IX w Anglii zostaje sporządzona następująca notka o Truso, mieście znajdującym się u ujścia rzeki Ilfing, w Wisłoujściu. Podówczas król angielski Alfred zlecił żeglarzowi Wulfstanowi zbadanie tutejszych terenów. Wulfstan swoją relację opisał następująco:
[20] A Słowiańszczyznę mieliśmy aż do ujścia Wisły przez cały czas po prawej
stronie. Wisła ta jest wielką rzeką i przez to dzieli Witland [kraj Wit?] i kraj
Słowian. A Witland należy do Estów. A taż Wisła wypływa z ziemi Słowian i spływa
do Zalewu Estyjskiego, a ten Zalew Estyjski jest co najmniej piętnaście mil
szeroki. Od wschodu spływa tutaj do Zalewu Estyjskiego rzeka Ilfing — z tego
jeziora, nad którego brzegiem stoi Truso. I schodzą się tutaj w Zalewie
Estyjskim od wschodu rzeka Ilfing z kraju Estów i od południa Wisła z kraju
Słowian. Tutaj zaś Wisła zabiera rzece Ilfing jej nazwę i spływa z tego zalewu
do morza w kierunku północno-zachodnim [lub: na zachodzie i na północy]. I
dlatego nazywa się to Wisłoujściem.
Kraj Estów jest bardzo duży i
jest tam dużo miast, a w każdym mieście jest król. A jest tam bardzo dużo miodu
i rybitwy. A król i najmożniejsi piją kobyle mleko, ubodzy zaś i niewolni piją
miód. Jest tam między nimi dużo wojen. A u Estów nie warzy się żadnego piwa,
lecz miodu jest tam dużo.
[21] Estowie mają taki zwyczaj: gdy umrze
tam jakiś człowiek, niespalony leży on w swym domu u rodziny i przyjaciół jeden
miesiąc lub niekiedy dwa; królowie zaś i inni wysoko postawieni ludzie o tyle
dłużej, ile więcej mają bogactw; niekiedy przez pół roku nie są oni spaleni i
leżą na wierzchu w swoich domach. A przez cały ten czas, kiedy nieboszczyk jest
w domu, piją tam i bawią się aż do dnia, w którym go spalą.
[22] A
w tym dniu, w którym mają go zanieść na stos, jego pozostałe jeszcze po
pijatykach i zabawach ruchomości dzielą na pięć lub sześć działów, niekiedy na
więcej, w zależności od tego, ile tych ruchomości jest. Wszystko to rozkładają
na przestrzeni jednej mili; najlepszą część najdalej od domu, potem drugą, potem
trzecią aż to wszystko jest rozłożone na przestrzeni owej mili; a najmniejsza
część winna się znajdować najbliżej domu, w którym leży nieboszczyk. Potem
zbierają się wszyscy ludzie, co mają najlepsze konie w tej ziemi o pięć lub
sześć mil z dala od ruchomości. Potem wszyscy oni pędzą do owych ruchomości, a
jeździec, który ma dobrego konia przyjeżdża do pierwszego i najlepszego działu;
i tak jeden za drugim, aż wszystko zostanie zabrane. A najmniejszy dział dostaje
się temu, który musiał pojechać po swą część najbliżej domu. Potem każdy jedzie
z tymi ruchomościami i może je w całości zatrzymać. I dlatego dobre konie są
tutaj niezmiernie drogie.
A gdy ruchomości jego są w całości
rozdane, wtedy wynoszą go i spalają razem z bronią i szatami. Cały zaś jego
majątek przeważnie ulega roztrwonieniu wskutek długiego przetrzymywania
nieboszczyka w domu i przez rozkładanie na drodze ruchomości, które potem obcy
zabierają w wyścigach.
[23] A jest u Estów zwyczaj, że każdy
człowiek, obojętnie jakiego jest stanu, zostaje spalony. Jeżeli zaś znajdzie się
jakiś członek nie spalony, wtedy muszą o to zanosić wielkie przebłagania. A
Estowie posiadają taką umiejętność, że potrafią wytwarzać zimno. I dlatego
nieboszczyk leży tam tak długo i nie rozkłada się, ponieważ działają na niego
zimnem. A jeżeli postawi się dwa naczynia pełne piwa lub wody, potrafią oba
zamrozić obojętnie czy jest lato, czy zima. (tłum. G. Labuda)
Truso, dzięki wskazówkom Wulfstana na temat jego położenia, zostało prawdopodobnie odkryte, prowadzone są tam prace archeologiczne. Niestety, cały temat wskazujący na niepolskie korzenie tych ziem jest przemilczany i przez nacjonalistyczne media, i przez układane przez nacjonalistów podręczniki. Zupełnie inaczej ma się z państwowością w południowej Polsce. Tutaj mamy do czynienia z tajemniczą Wisłolandią (Wisle- lond), Białą Chorwacją, której istnienie opisali m.in. Nestor, Porfirogeneta i źródła arabskie. Jest to jednak temat na osobny artykuł.
Adam Fularz

Kolej w Polsce przegrała wyścig z motoryzacją indywidualną. Jej oferta jest konkurencyjna jedynie w kilku korytarzach. Rząd, proponując budowę linii Kolei Dużych Prędkości, bynajmniej nie rozwiązuje żadnego z problemów jakie stworzył upadek tradycyjnej kolei pasażerskiej w Polsce po roku 1989. W Polsce wciąż brak jest alternatywy dla samochodu osobowego, jaką kolei udało się stworzyć w innych krajach. Ba, owa wolność wyboru środka transportu jest czymś co odróżnia cywilizację Europy Zachodniej od cywilizacji Stanów Zjednoczonych, gdzie transport zbiorowy w większości zanikł już pół wieku temu, i nie istnieje nawet w milionowych aglomeracjach.
„Der Kluge faehrt Bahn”- „Mądry jeździ koleją”- reklamowały się przed laty federalne koleje szwajcarskie. Na obrazku pokazano Pana czytającego gazetę na fotelu. Po dziś dzień koleje te wiodą prym w Europie, z ponad 60 podróżami koleją na mieszkańca rocznie. Na znacznej części linii mamy po kilka pociągów na godzinę w pożądanym przez nas kierunku. Sytuacji tej sprzyja urbanizacja rozwinięta w dolinach wzdłuż linii kolejowych.
Szwajcaria to także, obok Japonii, jedyne kraje na świecie które nigdy nie upaństwowiły wielu regionalnych linii kolejowych. W Japonii byłe koleje państwowe rozbito na sześć podmiotów które następnie prywatyzowano. Na rynku działają przewoźnicy całkowicie prywatni, tak jak w Japonii, która jest absolutnym światowym liderem jeśli idzie o kolej. Tutaj pasażerskich przewoźników prywatnych jest najwięcej na świecie, ba, przewozy kolejowe to tylko część ich biznesu.
Dziś model biznesowy prywatnej kolei pasażerskiej w Japonii to centra handlowe i rozrywkowe na każdym większym dworcu, działalność deweloperska wzdłuż własnych nowych linii kolejowych, linie autobusowe dowożące pasażerów na dworce. Nic tak skutecznie nie zapewnia sukcesu przewoźnikowi jak budownictwo mieszkaniowe wzdłuż swoich linii i japońskie koleje weszły w ten rynek, dziś konkurują nie tylko o pasażera, ale i o mieszkańca swoich osiedli. Rola państwa sprowadza się do ustalenia poziomu zysków z działalności przewozowej, którego koleje nie mogą przekroczyć. Jeśli wykorzystują swoją pozycję monopolistyczną, rząd okresowo karze ich obniżką cen ich biletów.
W Japonii udział koeli w ogóle podróży miejskich przekracza w kilku największych miastach 50%.W Warszawie, jak pokazały wyniki ankiet sprzed kilku lat, oscylował on wokół 1 %. Na granicy polsko- niemieckiej udział transportu zbiorowego sięga 2 do 3 %. Zupełnie jak w krajach, gdzie transportu zbiorowego nie ma niemal w ogóle. Polska, nazywana koniem trojańskim USA w Europie, coraz bardziej ma także typowo „amerykański” transport zbiorowy- motoryzacja indywidualna zdominowała wiele regionów, a liczba pojazdów na tysiąc mieszkańców sięga już 500- a więc od tym względem Europę dogoniliśmy. Pod względem transportu zbiorowego- już nie.
Jak będzie kilku przewoźników, to będzie spokój, a pociągi równo co godzinę albo co pół godziny będą śmigać, jak w RFN. Dajmy sobie spokój z PKP, stawiajmy na konkurencję- metodę na najlepszą reformę kolei. Im więcej przewoźników na rynku, tym lepsza oferta. Ta zasada działa także na rynku kolejowym, i to wyśmienicie. Pojedźcie sobie do Szwajcarii (57 przewoźników na rynku) albo do Japonii (146 przewoźników) i zobaczycie do czego prowadzi konkurencja.
Proponuję reformę edukacji, której celem będzie wyeliminowanie obecnych degeneracji polskiego systemu szkolnego. Celem Zielonych jest zmiana systemu polegającego na preferowaniu ucznia jako jednostki na system w którym uczeń jest częścią grupy, mającej wykonać określone zadania.
Polskie szkoły nie uczą pracy w teamach, w grupach. Uczą konkurencji między jednostkami, wyścigu szczurów, ale nie uczą współpracy w zespole, tak koniecznej we współczesnym rozwoju społeczeństw. Taki system opóźnia jednostki lepsze, i nie przyspiesza rozwoju jednostek słabszych.
W efekcie, negatywna tendencja niemożności dojścia przez Polaków do konsensusu, znana pod hasłem "gdzie 5 Polaków tam 5 różnych opinii", ulega jeszcze dalszemu pogłębieniu. Analizując jej obecne cechy, wydaje sie że polska edukacja często służy pogłębieniu tzw. "polskich narowów", które zresztą moga być właśnie wynikiem tego sepcyficznego w europejskim kontekście systemu wychowawczego.
Taki system szkolny jest wg mnie nieaktualny. W mojej opinii powinna dominiować praca w grupach, tak jak się teraz pracuje w nowoczesnych firmach. Ponadto praca grupowa pozwala rozwijać tzw. instynkt społeczny jednostek, zamiast prowadzić do ich wyobcowania, jak w tradycyjnym polskim systemie.
Ostatnio byłem na Litwie i zdumiałem się jak wiele jest tam tytułów gazet codziennych. Pani w kiosku miała ich coś koło 7-8, a przecież Litwa nie jest aż takim dużym krajem i jest na porównywalnym poziomie rozwoju co Polska. (PKB miala ongis nawet niszy, ale teraz już nas prześcignęli).
O krajach Europy Zachodniej nie wspominam-tam gazet codziennych jest na pęczki. Choć interesujace dla mnie są Niemcy, gdzie jest kilka gazet codziennych przyjaznych zielonym ideom. Są to :
Die Tageszeitung- 60.tys. nakładu, zbliżony i zaprzyjaźniony z politykami partii Zielonych, choć ostatnio na nich lekko najeżdża
Frankfurter Rundschau- 190. tys. nakładu, wspiera ruch obrony praw człowieka i obrony środowiska, lekko lewicowy
Frankfurter Allgemeine Zeitung- 394 tys. egz, liberalny z tendencją konserwatywną. Nieco mniej przyjazny.
Adam Fularz
W dzisiejszej epoce informacja ma ogromne znaczenie- to ona kształtuje poglądy opinii publicznej, to ona powoduje że górę biorą konkretne poglądy i opinie, a przegrywają inne. Prawda stała się względna- oto bowiem na publicznej agorze ściera się wiele różnych opinii i teorii, z których wszystkie uzurpują sobie miano tej „jedynej prawdziwej”.
Arystoteles swego czasu pisał że dochodzenie prawdy odbywa się na agorze- publicznej sferze rozmów i dysput. Ale tutaj pojawiło się wiele niebezpieczeństw. Ta publiczna agora została bowiem skanalizowana w mediach, a te, biorąc pod uwagę niedoskonałość „wolnego” rynku medialnego, podlegają naciskom. Publiczna agora jako miejsce wymiany opinii i informacji znalazła się w niebezpieczeństwie, bo stała się obszarem walki o wpływy i głosy wyborców. Informacje przemilczane, a nawet zafałszowane- oto metody walki, które dzięki nowoczesnym technologiom pozwalają kształtować poglądy społeczeństwa. Dziś walka o media to walka o rząd dusz. I o władzę nad nim. Kto kontroluje agorę, ten kontroluje prawdę.
Kiedyś, pracując w organizacji pozarządowej zajmującej się tematyką reform w jednej z branż polskiej gospodarki, zauważyłem jak ogromną władzę dają media. Czasopismo dotyczące tylko jednej branży gospodarczej dawało ich wydawcom tak ogromną władzę, że mimo iż było ono deficytowe, to rozwijano je usilnie, czyniąc z niego narzędzie do walki o wpływy w państwowych firmach tego sektora. Na tym przykładzie można było dostrzec że media stały się częścią władzy, ba, pozwalają one na czynne uczestnictwo w życiu politycznym ich wydawcom, mającym z reguły jakieś aspiracje polityczne i poglądy.
Po nieudolnych próbach wpłynięcia na wydawców tego czasopisma by pisali o doświadczeniach reformy ich branży w innych krajach, machnęliśmy na nich ręką i założyliśmy własne, oddzielne czasopismo, w dodatku dostępne bezpłatnie. Atak konkurencji zadziałał wyśmienicie- już nie można było tak łatwo przemilczeć pewnych tematów, a dyskusja została skierowana na właściwe tory. Stało się to jednak dopiero dzięki mechanizmom wolnego rynku i naszej determinacji by obalić ich monopol. Zaletą był niewielki rynek odbiorców i możliwość wykorzystania Internetu do dystrybucji bezpłatnych egzemplarzy. Dziś w tej branży istnieje już kilka niezależnych czasopism, ale pierwszy wyłom uczyniliśmy my.
Niestety, takie warunki braku barier wejścia na rynek nie wszędzie istnieją. O ile czasopismo branżowe można uruchomić niewielkim kosztem dysponując relatywnie niewielkim warsztatem pracy i zasobami kapitału ludzkiego, to np. tygodnik opinii lub ogólnopolską gazetę codzienną promującą np. punkt widzenia danej grupy osób już wydać trudno- konieczny jest wielomilionowy kapitał. Niemniej jest to jednak możliwe.
Takie wejście na rynek jest jednak bardzo mało możliwe w przypadku telewizji i radiofonii. Rynek mediów audiowizualnych, z racji ograniczeń technicznych (brak wystarczającej liczby częstotliwości dla wszystkich chętnych), nie ma charakteru rynku w pełni konkurencyjnego. Jest to rynek niedoskonały, gdzie z uwagi na ograniczenia technologiczne nie może zaistnieć zbyt wielka liczba oferentów. Dlatego też działalność na nim jest regulowana przez organy Państwa.
Dochodzi tutaj do paradoksu- z jednej strony media audiowizualne są trzonem tzw. czwartej władzy, kontrolującej działanie władzy wybieranej i wpływającej na rozliczenie się wyborców z ich przedstawicielami, a z drugiej strony media te są przez tą władzę dopuszczane na rynek. Tworzy to możliwości nadużywania tych mediów dla nieuczciwej walki politycznej. Walki polegającej na zawłaszczaniu prawdy, i zastępowaniu jednych prawd przez inne. Wszak w epoce mediokracji prawd jest wiele, podobnie jak wiele jest ekspertów głoszących jedne prawdy i zwalczających inne.
Media audiowizualne mają ogromną zaletę rynkową- niskie koszty dotarcia do widza. O ile słowo drukowane jest stosunkowo drogie, i nie zawsze łatwo dostępne, o tyle radio i telewizja to media z niewielkimi wyjątkami bezpłatne, do których dostęp ma niemal każdy. Szczególnie medium najpopularniejsze-telewizja zyskała największą władzę nad umysłami widzów- ona to zaczęła kształtować opinie widzów, i to ona w dużej mierze jest decydującym narzędziem walki politycznej.
A to właśnie rynek telewizji należy do najbardziej regulowanych rynków w polskiej gospodarce. Koncesje na dwa ogólnopolskie kanały telewizyjne: Polsat i TVN stworzyły fortuny Solorza i rodziny Walterów. Ogólnopolska koncesja na nadawanie drogą naziemną oznacza dla jej beneficjenta setki milionów zysku. Dlatego właściciele koncesjonowanych stacji nie mogą sobie zbytnio pozwolić na ataki wobec świata polityków u władzy. To nie przypadek, że ostoją polskiej demokracji stała się nie telewizja, ale media drukowane. „Rzeczpospolita”, „Gazeta Wyborcza”- to one ujawniły gigantyczne afery tego kraju, choćby takie jak afera Rywina. Telewizja komercyjna ma de facto ręce związane koncesjami, i nie może pozwolić sobie na ataki z otwartą przyłbicą w stylu „afery Rywina” opisanej na pierwszej stronie Gazety Wyborczej.
To właśnie dzięki słowu drukowanemu na polskiej scenie medialnej na szczęście nie ma pełnego monopolu informacyjnego. Prywatne gazety codzienne i tygodniki opinii skutecznie złamały monopol informacyjny państwowych mediów publicznych i koncesjonowanych mediów prywatnych, często bardzo ostrożnych w stawianych sądach, mimowolnie mających na względzie interesy ich właściciela lub nadzorcy- Państwa.
Władza państwa nad mediami koncesjonowanymi jest ogromna. „Cieszcie się, że w ogóle dajemy wam koncesję, bo przecież nie musimy tego robić”- to w 2001 roku usłyszeli przedstawiciele radia RMF FM od Juliusza Brauna, przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, uznawanego i tak za bardzo stonowanego i uległego członka tego ciała złożonego z polityków mianowanych przez Sejm, Senat i Prezydenta i mającego pilnować przestrzegania „porządku” w polskim eterze.
W opisującym te zdarzenia artykule M. Subotić („Rzeczpospolita” z dnia 10.03.03) znaleźć można akapit o tym, jak sekretarz KRRiTV odwiedzał różne lokalne komercyjne stacje radiowe, zachowując się jak komisarz z dawnego reżimu. Padły nawet sformułowania iż stosowano terror i szantaż. Na właścicielu RMF FM, dość nieugięcie reagującym na próby zastraszania, starano się wymusić wprowadzenie zmian w strukturze właścicielskiej jego stacji radiowej!
Szef radia RMF FM Stanisław Tyczyński na te naciski zareagował złożeniem zawiadomienia do prokuratury oraz opublikowaniem całokolumnowych ogłoszeń płatnych w gazetach codziennych informujących o nielegalnych naciskach na niego wywieranych, tj. „wymuszeniu na ww. podmiotach dokonywania działań na ich szkodę pod rygorem nieudzielenia koncesji”. I znów należy wskazać palcem na media drukowane- bez nich nie dowiedzielibyśmy się o kulisach walki o eter.
Szef RMF FM ma się jednak czego obawiać- sama jego firma poniosła wymierne straty-w ostatnich latach spółki powiązane z RMF koncesji nie otrzymały, kilka z nich nie dostało też przedłużenia koncesji. Ponadto w kilku przypadkach KRRiTV nie odnowiła koncesji stacjom już istniejącym- choćby krakowskiemu radiu Blue. Mimo że ta stacja nie złamała prawa, a w jej obronie stanęły liczne środowiska opiniotwórcze Krakowa oraz chyba wszystkie lokalne środowiska polityczne, z SLD włącznie, to koncesję odebrano, przekazując zwolnione częstotliwości radiu „eska” należącym do Zbigniewa Benbenka.
Jednak najwięcej walk politycznych toczyło się wokół rozdzielania koncesji dla prywatnych stacji telewizyjnych, wszak telewizja jest medium najpopularniejszym. Koncesję dla Polsatu podpisał pierwszy przewodniczący KRRiTV, Marek Markiewicz, który już godzinę po tym fakcie otrzymał dymisję z rąk Lecha Wałęsy. Następną koncesję już przyznano mniej groźnej stacji, bo kodowanej, z której publiczna korzyść dla demokracji, a więc groźba dla establishmentu płynąca z nowego medium byłaby niewielka. Był to Canal Plus. Otrzymane częstotliwości, o które walczyło tak wielu nadawców, oddał sam już po 7 latach, bowiem zbyt mało abonentów korzystało z naziemnej transmisji tego kanału.
Późniejsze polskie telewizje naziemne miały przede wszystkim charakter „kapitalizmu politycznego”. Pierwszą typowo polityczną koncesję otrzymała „Nasza Telewizja”, powiązana z SLD, która otrzymała atrakcyjne częstotliwości w centrum kraju i pokonała takich konkurentów jak Antena 1 Terleckiego czy TVN Waltera, który otrzymał tylko częstotliwości na północy kraju. „Naszą Telewizję” po dwóch latach przejęła konkurencja.
Podobnym tworem politycznym była tworzona za czasów AWS spółka Telewizja Familijna i jej kanał „Puls”, w której udziały po 26 mln PLN każdy nabyły głównie firmy państwowe lub żyjące z państwowych kontraktów: KGHM Metale, PKN Orlen, Prokom i PSE SA. PZU Życie nabyło mniejszy, 13-milionowy udział. Miał to być zaczątek konkurencyjnej do Agory grupy medialnej. Pomysł jej tworzenia upadł krótko po przegranych przez AWS wyborach, a sama spółka „TF” wygenerowała ponad 140 mln strat (z czego ok. 100 mln to roszczenia parapaństwowych „akcjonariuszy”) i jest w trakcie likwidacji, a na rynku działa jej następca, spółka „Puls”, powiązana dziwnym układem ze spółką Antena 1.
Ale i tak największym polskim magnatem radiowo-telewizyjnym pozostaje Skarb Państwa. Jak pisze A. Kaczmarczyk w „Tygodniku Powszechnym”, Skarb Państwa posiada, oprócz ogólnopolskiej telewizji (z trzema programami), Polskie Radio SA (4 programy ogólnopolskie), 17 regionalnych spółek Polskiego Radia oraz część udziałów w ogólnokrajowym dzienniku „Rzeczpospolita”. Krótko mówiąc, Skarb Państwa zdominował rynek najpopularniejszych mediów w Polsce. Na szczęście nie ma już monopolu, ale wciąż dysponuje dominującą pozycją na rynku. Ma to wpływ na światopogląd społeczeństwa, zwłaszcza że wciąż istnieje wiele regionów kraju gdzie wybór mediów jest niewielki. Polsat pokrywa 2/3 powierzchni Polski, a TVN jedynie 1/3.
Wolne media w Polsce rozwijają się już 15 lat, a wciąż ma się wrażenie że w niektórych segmentach rynku, szczególnie w segmencie radiowo-telewizyjnym, postępy „demokratyzacji”, czy też „demonopolizacji”, są niewielkie. Wydaje się, że gdyby nie wolny rynek w segmencie prasy i portali internetowych, to polska demokracja mogłaby być zagrożona przez niebezpieczny oligopol rezydujący w mediach audiowizualnych.
Pewną nadzieję na przezwyciężenie walki o media jest idea naziemnej telewizji cyfrowej, która umożliwi rozpowszechnianie najtańszym sposobem transmisji- naziemnym- większej liczby programów telewizyjnych. Jednakże za wprowadzanie tego standardu zabrali się dotychczasowi beneficjenci oligopolu- stacje TVN i Polsat. Co każe przypuszczać iż to one będą starały się rozdzielić nowe medium pomiędzy siebie. Powstaje więc obawa, że kolejny standard nadawczy wprowadzany w Polsce zostanie rzucony na pastwę oligopoli.
Owszem, wprowadzenie sytuacji bliskiej idei konkurencji idealnej, a więc możliwie wielu różnych stacji telewizyjnych przekazywanych drogą cyfrową, jest trudne, ale jest jednak możliwe dzięki większym możliwościom technicznym niż w systemie nadawania analogowego. Dlaczego nie pójść w tym kierunku, zwłaszcza że do dawnych „wybrańców” KRRiTV nie wszyscy mają pełne zaufanie. Wszak telewizja dla walczących o swój rząd dusz polityków jest bardzo łakomym kąskiem, i niewykluczone jest, że obecni „koncesjonariusze” również są wynikiem polskiego kapitalizmu politycznego, a nie ręki wolnego rynku, promującego najlepszych nadawców.
Adam Fularz
Polskie miasta na ogół posiadają infrastrukturę sportową pozwalającą na uprawianie tzw. sportów tradycyjnych, ale zupełnie lekceważą te sporty które ostatnio są uprawiane przez większość młodzieży. Powstała w ten sposób dziwna sytuacja, w której najbardziej popularne typy sportów są lekceważone, a niektóre miasta nawet podejmują próby ograniczenia ich uprawiania w miejscach publicznych. Poniższy artykuł wyjaśnia przyczyny rozwoju nowych gatunków sportów oraz proponuje rozwój infrastruktury dla ich uprawiania.
Wprowadzenie
Postęp techniki umożliwił rozwój grupy tzw. sportów ekstremalnych.. Możliwe stało się stworzenie np. roweru, pozwalającego na zjazd z wysoką prędkością po pełnym korzeni i muld szlaku górskim, dzięki amortyzatorom pozwalającym na nieprzerwany kontakt z podłożem nawet na bardzo nierównym terenie. Dzięki osiągnięciu wysokiego stosunku jakości i ceny w produkcji sprzętu sportowego i spadkowi jego cen nastąpiła popularyzacja takich sportów jak skating, skateboarding, snowboarding, downhill etc.
Miasta, które dostrzegły masową zmianę w strukturze sportów uprawianych przez młodzież i dostosowały infrastrukturę sportową do popytu, można policzyć na palcach. Dominuje model, w którym młodzież uprawia sporty ekstremalne, ze swej natury już niebezpieczne, na ulicach pełnych samochodów, lub w miejscach do tego nie przystosowanych: poręczach i schodach w pełnych przechodniów miejscach publicznych. Prowadzi to do wzrostu liczby wypadków. Często sporty te uprawiane są w miejscach wypoczynku innych osób, np. na fontannach, niwecząc tym samym szanse wypoczynku innych osób.
Skateparki
Najpopularniejszym typem infrastruktury dla uprawy nowych sportów masowych są skateparki. Pierwszy skatepark powstał w roku 1967 roku w Carlsbadzie w Kaliforni, regionie który jest kolebką tego sportu. Mit głosi że około 1958 roku to właśnie kalifornijscy surferzy zdesperowani bezwietrzną pogodą dodali do swoich desek spody od wrotek i jeździli nimi po lądzie. Już w 1977 roku zanotowano istnienie 133 skateparków, dziś ich liczba idzie w tysiące, a skatepark działa w praktycznie każdym mieście i miasteczku Europy Zachodniej. Najlepsze skateparki mają formę basenów o owalnych ścianach.
W Polsce sytuacja jest odmienna- tylko nieliczne polskie miasta wyszły naprzeciw oczekiwaniom młodzieży i zdecydowały się na budowę infrastruktury pozwalającej na uprawianie niektórych gatunków sportów. Dwa komunalne skateparki zbudowało miasto Zielona Góra, ponadto komunalne skateparki działają w Nysie, Głuchołazach, Krapkowicach, Puławach, Wolsztynie, Nowinach koło Kielc, Grójcu, Rabce, Tarnowie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, Ustce i in. W skatepark inwestuje m.in. Sosnowiec, Gdańsk Hajnówka, Łęczna, a do pomysłu przymierzają się samorządy Tomaszowa Maz., Zawiercia, Krotoszyna. W Wałbrzychu młodzież sama pracuje nad budową skateparku, podobnie jest w Nowej Soli, gdzie młodzież wystąpiła do prezydenta miasta z prośbą o udostępnienie placu, a urządzenia sportowe chce wykonać we własnym zakresie. Wydaje się że dla biedniejszych samorządów sensowną opcją jest stopniowe budowanie skateparku- najpierw udostępnienie użytkownikom wyasfaltowanego placu, a potem stopniowe dodawanie urządzeń. Praktykowana jest także budowa mini-skateparków, choć w takim przypadku należy założyć możliwość późniejszej rozbudowy i mając to na uwadze odpowiednio przygotować teren pod inwestycję.
Typowy skatepark posiada urządzenia pozwalające na wykonywanie ewolucji na deskorolkach, rolkach i rowerach BMX: są to banki, różne minirampy, kilka wyskoczni, funbox, quarterpipe albo halfpipe, grindboxy, rury do grindów (poręcze do jeżdżenia na płozach rolek) etc. Koszt budowy takiego prostego skateparku to od około 30 do 100 tys. PLN. Popularne są skateparki wykonane z betonu, ponieważ są one bardziej odporne na warunki atmosferyczne. Duży skatepark we Wrocławiu na pl. Wolności kosztował 200 tys. PLN. Przykładem bardzo dobrze wyposażonego skateparku jest inwestycja w Zabierzowie koło Krakowa. Takie inwestycje to już wydatek rzędu 200-300 tys. PLN. Koszt budowy zadaszonej hali dla pomieszczenia skateparku to wydatek rzędu 1,5- 2 mln PLN, choć znacznie tańszą możliwością jest zbudowanie skateparku w nieużywanej zadaszonej hali fabrycznej, jakich wiele w polskich miastach. Umożliwi to jego całoroczne użytkowanie oraz ograniczy wpływ czynników atmosferycznych na infrastrukturę sportową.
Sporty zimowe
Najgorzej jest z infrastrukturą do uprawiania sportów zimowych. Mimo że w Polsce warunki do uprawiania sportów zimowych są dobre lub bardzo dobre w europejskim porównaniu, a pokrywa śniegowa i temperatury poniżej 4 stopni Celsjusza utrzymują się dość długo, to infrastruktura sportów zimowych w polskich miastach niemalże nie istnieje. Wyjątek stanowią tzw. Ziemie Odzyskane, gdzie pozostała przedwojenna infrastruktura sportów zimowych.
Typowym elementem tej infrastruktury jest stok zjazdowy. W Polsce stoki zjazdowe z wyciągami istnieją w 47 miejscowościach głównie na terenach górskich, choć nie jest to regułą: dobrej jakości stoki z wyciągami, naśnieżaniem i oświetleniem funkcjonują nawet w takich miejscowościach jak Gołdap na Mazurach czy Bytom na Górnym Śląsku. Poza tymi rozbudowanym ośrodkami, niewielkie stoki powstały w okresie przedwojennym w większości miast Ziem Odzyskanych, w których istniały dogodne warunki geofizyczne, czyli teren z około 30-metrowym, intensywnym spadkiem. Tego typu stoki powstały w większości w okresie przedwojennym, zarówno w miastach posiadających wzgórza morenowe (Zielona Góra, Żary), jak i w miastach położonych na zboczach dolin rzecznych (Ujście, Czarnków). Okres komunizmu na ogół zastopował rozwój infrastruktury sportów zimowych.
Dopiero niedawno na stoki narciarskie przerabia się wzniesienia o charakterze antropogenicznym, np. hałdy pokopalniane (Kamieniec koło Bełchatowa, Rybnik). Przed wykorzystywaniem sztucznych wzniesień dla tworzenia infrastruktury sportowej jest ogromną przyszłość, bowiem prawie każde większe polskie miasto takie wzniesienia posiada. Możliwe jest wykorzystanie w tym celu nawet zrekultywowanych hałd po śmietniskach. Brak stoków narciarskich tylko w nielicznych przypadkach można wytłumaczyć zupełnym brakiem sztucznych lub naturalnych wzniesień o wymaganym gradiencie. W większości przypadków za brak tej infrastruktury winić należy władze miejskie, które nie widzą potrzeby stworzenia tego typu infrastruktury, mimo jej niewielkich kosztów.
Budowa prostego stoku narciarskiego o co najmniej 150-metrowej długości nie jest zadaniem skomplikowanym technicznie. Konieczne są roboty ziemne, a w przypadku konieczności wycinki drzew proponuje się kompensację ilości wyciętego drzewostanu poprzez nasadzenie fragmentu nowego lasu w innym miejscu. Pozwoli to na zminimalizowanie degradacji środowiska naturalnego.
Proponowany prosty stok narciarski, jaki powinien się znaleźć w większości polskich miast, nie posiadałby wyciągu orczykowego i wymagałby tylko odpowiedniego przygotowania terenu. Służyłby on wyłącznie początkującym snowboarderom i narciarzom i jego zadaniem byłaby popularyzacja uprawiania sportów zimowych. Inwestycje usprawniające użytkowanie stoku (oświetlenie, wyciąg orczykowy, sztuczne naśnieżanie etc.) proponowane są dopiero po dłuższym okresie czasu, gdy sporty zimowe będą już wystarczająco spopularyzowane by wytworzyć wystarczający popyt dla ekonomicznej działalności wyciągu.
Snowparki
Ukłonem w stronę miłośników snowboardu jest przygotowanie snowparku. Jest to tor przeszkód pozwalający na wykonywanie ewolucji, składający się ze skoczni, raili (do uprawiania jibbingu polegającego na jeździe snowboardem po poręczach), trapezów, boxów oraz kornerów do wykonywania skoków. Tylko nieliczne polskie snowparki mają halfpipe- ziemną konstrukcję przypominającą podłużną półrurę, służącą do wykonywania ewolucji na jej krawędziach bocznych. Obecnie w Polsce wzorcowymi snowparkami są: Billabong Park w Szczyrku, Kamikaze w Zieleńcu, Drake Park w Białce Tatrzańskiej, Bielenda w Ustroniu, Siepraw koło Krakowa oraz Strefa Śniegu w Korbielowie.
Prosty snowpark można przygotować poprzez wykonanie budowli ziemnych składających się na tor do ewolucji oraz, w wersji rozszerzonej, zamontowanie raili- poręczy do jibbingu, wybudowanie ziemnej konstrukcji halfpipe’u (półrury) lub quarterpipe’u (ćwierćrury), pozostawiając jego naśnieżenie snowboarderom chcącym z niego korzystać. Profesjonalne naśnieżanie halfpipe’ów wymaga posiadania kosztownego sprzętu (np. specjalnej półokrągłej przystawki do ratraka), wobec czego w początkowym okresie lepiej zaniechać tego typu inwestycji, zwłaszcza że jego użytkownicy sami potrafią zadbać o poprawne warunki uprawiania swego sportu.
Inną prostą do zorganizowania infrastrukturą sportu zimowego jest saneczkarstwo. Budowa toru saneczkowego jest relatywnie prosta i nie nastręcza problemów technicznych. Konieczna jest niekiedy jedynie niewielka wycinka drzewostanu bezpośrednio w świetle toru saneczkowego oraz wyrównanie poziomu spadku. Tor saneczkowy wymaga niekiedy budowy nasypów i przekopów z racji na konieczność utrzymania spadku, ale jest to możliwe bez wielkiej redukcji drzewostanu. Budowa prostego toru saneczkowego jest zdecydowanie najtańszą możliwością zaoferowania infrastruktury sportu zimowego.
Dla rowerzystów
Niekwestionowanym sportem masowym stał się trekking. Jest to jazda rekreacyjna rowerem (choć termin też odnosi się też do wypraw pieszych). Także ona wymaga specjalnej, przede wszystkim dobrze oznakowanej infrastruktury. Infrastruktura do trekkingu istnieje np. niemal we wszystkich wartościowych turystycznie obszarach RFN, i składa się z przystosowanych do jazdy rowerem traktów leśnych oraz z sieci ścieżek rowerowych wytyczonych równolegle do dróg kołowych, jeśli szlak trekingowy przebiega wzdłuż drogi ze znacznym ruchem kołowym.
Tylko nieliczne polskie miasta postawiły na rozwój tego sportu i zbudowały sieć ścieżek rowerowych wokół miasta. Zielona Góra zainwestowała w rozwój tego sportu budując specjalną technologią (szutrowa nawierzchnia pokryta specjalnym lepikiem, który pokryto drobnym grysem, tworząc w ten sposób wysokiej jakości szlak trekingowy). Jednak w wielu polskich miastach i regionach cennych turystycznie wystarczającym typem nawierzchni będzie nawierzchnia szutrowa. Szczególnie ważne jest wytyczenie ścieżek równoległych do ruchliwych odcinków dróg kołowych, jeśli szlak trekingowy przebiega daną drogą o dużym natężeniu ruchu drogowego. Równoległa droga rowerowa pozwala uniknąć wypadków z udziałem rowerzystów, i pozwala na zaoszczędzenie setek tysięcy PLN wydanych na ich leczenie. W Polsce rannych jest co roku kilka tysięcy rowerzystów, a winę za te wypadki ponoszą w dużej części władze samorządowe, które zaniedbują obowiązek dbałości o zdrowie i życie mieszkańców. Zwykła droga rowerowa wykonana nawet ze żwiru jest wystarczająco atrakcyjną alternatywą dla rowerzystów chcących uniknąć wypadku na ruchliwej drodze. Niestety, brak jest możliwości egzekwowania kar wobec samorządów, które prowadzą w de facto świadomy sposób do wypadków i tragedii poprzez zaniedbywanie swych obowiązków w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Downhill – sposób na przyciągnięcie turystów
Sportem ekstremalnym, coraz bardziej zyskującym na popularności, jest downhill. Polega on na zjeździe z dużą prędkością na specjalnie skonstruowanych rowerach ze stromych wzniesień. Z racji na wysokie koszty (koszt roweru to od 2 do kilkunastu tysięcy PLN, ponadto jeździec musi posiadać kask, ochraniacze i zbroję z wstawkami z tworzywa chroniącą ciało przed skutkami upadków przy dużych prędkościach) jest on sportem jeszcze mało rozpowszechnionym, choć szybko zyskującym popularność dzięki ogromnej dawce adrenaliny, jaką dostarcza.
Cześć polskich samorządów, posiadających na swym terenie znaczną ilość wzniesień o dużych spadkach, mogą przygotować trasy dla uprawiania tego sportu. Wówczas dzięki odpowiedniemu marketingowi turystycznemu mogą kreować się na „mekkę downhillu” starać się przyciągnąć miłośników tego sportu z Europy i z Polski, i rozwinąć turystykę w oparciu o ten nowy gatunek sportu. Przygotowanie infrastruktury do jego uprawiania nie jest kosztowne, bowiem trasy te mogą być pełne naturalnych nierówności, które są nawet ich dodatkową zaletą. Konieczne jest wyraźne wytyczenie tras oraz odpowiednie oznakowanie skrzyżowań z innymi ciągami komunikacyjnymi. Możliwe jest dodanie specjalnych przeszkód na tych trasach, lub skonstruowanie specjalnego „dirtparku” z przeszkodami pozwalającymi na dokonywanie skoków i ewolucji, na który składają się m.in. hopki o różnych kształtach i stopniach trudności. Obecnie taki dirtpark powstaje w Kielcach przy zaangażowaniu miejscowych zwolenników tego sportu oraz władz miasta.
Przede wszystkim konsultować
Należy podkreślić, że przy konstruowaniu infrastruktury sportowej należy unikać „samodzielnej” próby zaspokajania potrzeb użytkowników infrastruktury. W przypadku skateparków i snowparków należy bezwzględnie konsultować się ze znawcami danego tematu i kierować się ich wskazówkami i uwagami. W Polsce już istnieją przykłady inwestycji z których młodzież nie korzysta, ponieważ zostały one błędnie zaprojektowane, przez osoby nie znające specyfiki tych sportów. To użytkownicy i specjaliści w dziedzinie skate’ingu i snowboardu powinni decydować o ostatecznym kształcie przeszkód, ramp etc.
Dobrym medium do kontaktu z potencjalnymi użytkownikami jest Internet oraz lokalne media, należy także zebrać opinie poprzez szkoły. Udostępnienie projektu wstępnego z prośbą o zaopiniowanie przez użytkowników pozwoli wyeliminować sytuację w której inwestycja będzie niedostosowana do wymagań użytkowników.
Wnioski końcowe
Polskie miasta zaniedbują rozwój sportów masowych. Być może wspierają one rozwój sportów wyczynowych, ale na ogół konsekwentnie zaniedbują „sportowca masowego” i „niedzielnego”. Jest to przykre, ponieważ stan zdrowia naszego społeczeństwa nie napawa optymizmem, a polityka władz sprzyja jego dalszemu pogorszeniu. Niedostosowanie infrastruktury sportowej do zmian w rodzajach uprawianych sportów, a nawet w niektórych przypadkach nieumyślne narażanie osoby uprawiające dany sport na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia jest regułą, i tylko nieliczne miasta prowadzą sensowną politykę promocji sportu mając na względzie preferencje obywateli.
Szczególnie pomijanie potrzeb osób młodych budzi najwięcej obaw, bowiem brak możliwości uprawiania sportu w czasie wolnym wpędza młodzież w nałóg konsumpcji najtańszych używek. Chyba tylko brakiem możliwości uprawiania sportu można wytłumaczyć fakt, że w Polsce odsetek regularnych palaczy marihuany (substancji, którą obrót jest zakazany, a której popularność jest wynikiem jej relatywnie niskiej ceny) jest wśród młodzieży wyższy niż w Holandii, gdzie ten narkotyk miękki jest dostępny legalnie. Niewielką pociechą jest fakt że używka ta okazała się wg niedawnych badań uzależniać w nieco mniejszym stopniu niż dwie inne nie mniej popularne używki młodzieży: alkohol i papierosy. Wg ostatnich badań Instytutu Psychiatrii i Neurologii („Młodzież a substancje psychoaktywne” z roku 2004) tylko 50 % uczniów jest całkowicie niepalących, a w okresie prowadzenia badań piwo piło 80% uczniów, wódkę 60%, a 24 % sięgnęło po narkotyki, głównie marihuanę, amfetaminę i haszysz.
Promocja sportu pozwala odciągnąć młodzież od używek. Pozwala na realizowanie się w sporcie zamiast w nałogach. Osiągnięcie samorealizacji w sporcie wymaga odstawienia na bok większości używek, i tylko w taki sposób można próbować odciągać młodzież od konsumpcji substancji uzależniających, bowiem jak pokazuje praktyka, zakazy nie dają zbyt wielkich efektów. Niestety, analiza infrastruktury sportowej jaką oferuje młodzieży większość polskich miast pozwala przypuszczać, iż ich władze albo lekceważą ten temat, albo mają dość staroświeckie wyobrażenie o współczesnych sportach masowych. Budowane są np. ogromne publiczne szachownice z pionkami półmetrowej wysokości (casus Radomska) podczas gdy inne, bardzo popularne sporty masowe są lekceważone. Trudno więc się dziwić rozpowszechnianiu się uzależnień, szczególnie wśród młodzieży, o której władze samorządowe zdają się nagminnie zapominać.
Thatcherismus und das post-war settlement
Adam Fularz 2003
Inhaltsverzeichnis
1. Einführung
· 2.1. Die Situation nach dem Krieg
· 2.2. Merkmale der post-war- selltement
· 2.2.1 Hybriden der gemischten Ökonomie
· 2.2.2. Vollbeschäftigungspolitik
· 2.3. Politische Herausforderungen
· 2.3.1. Labour- Politik
· 2.3.2. Ökonomische Herausforderungen
· 2.4 Anfänge der Planungseuphorie
· 2.4.1 NEDC als Planungsexperiment
· 2.4.2 Die Planung unter Konservativen
· 2.4.3 Stop-and-go
· 2.4.4 Geplante Rückzug des Staates
· 2.5. Finaler Rücktritt des Staates
· 3. Zusammenfassung und Schluss
1. Einführung
Groß-Britannien: dieses Land gilt heute zusammen mit den USA als ein Musterbeispiel der liberalen Marktwirtschaft. In Groß-Britannien ist der Begriff Staat nicht im kontinentaleuropäischen Sinn benutzt, um die gegenüber der Gesellschaft stehende völlig autonome unabhängige Herschaffinstitution zu bezeichnen, sondern es handelt sich vielmehr um eine paternalistische Obrigkeit der Herrschaftsinstitutionen und laissez- faire, was zu Markenzeichen des Thatcherismus wurde. Groß- Britannien wird oft als eine „stateless society par excellence“ bezeichnet.
Es war aber nicht die ganze Zeit so gewesen. Grosse Depression vom Jahre 1929 und die danach folgende 15 Jahren der Krisen und Kriegen bedeuteten für die Briten eine ganze Reihe der kollektiven Anstrengungen. Kurz danach eine neue Ära ist gekommen: die der Großregierung und der Elephantosis des öffentlichen Sektors.
Die Briten meinten, dass sie eine "much governed nation" seien. Die stattliche Regulierung und Einmischung ausging zunächst von den Gemeindebehörden, aber im Laufe der Zeit anlagerte sich bei den zentralen Institutionen in London. Nach 1945 (Regierungswechsel von Churchill zu Attlee) wurde Großbritannien durch exzessive Verstaatlichungen und keynesianischer Wirtschaftspolitik gekennzeichnet. Diese bestimmte Phase in der Entwicklung der modernen britischen Wirtschaft dauerte bis Regierungsantritt von Frau Thatcher und wurde durch statism gekennzeichnet- also die unmittelbare Verantwortlichkeit der Regierung für das Wirtschafts- und Sozialleben. Bis in die weit in die sechziger Jahre konzentrierte sich die britische "Wirtschaftstaat" auf die Vollbeschäftigungspolitik und der Unternehmensbereich war zuständig für die Entwicklung und Modernisierung der Wirtschaft. Auch die Versuche aktiver Industriepolitik im folgenden Jahrzehnt nahmen sich im internationalen Vergleich eher bescheiden aus.
Es wird oft gesagt, dass diese neue Harmonie der Staatlichen Einmischung in das Wirtschaftsleben hatte zum einen wesentlich mit der Erfahrung der Kriegswirtschaft zu tun: es wurde erkannt, was administrativ machbar wurde, und die Kooperation hat Regierung und Gewerkschaften viel gelernt. Diese Tendenz erwuchs auch aus der gewissen ـÜberzeugung, dass die Popularität und Wählbarkeit kommt aus der erfolgreichen Management des Wohlfahrtsstaates. Der statism der Nachkriegszeit herrschte aber nicht unangefochten, allen Verstaatlichungen und Planungsambitionen zu Trotz. Er wurde auch durch mehrere Modifikationen und Begrenzungen geprägt, die oft von der Seite der parastaatlichen Formen der Kontrolle, den unabhängigen Gremien auskamen. Man nennt diese Form der Überwachung als indirect government die aus der Tradition der stateless society kommt.
2.1. Die Situation nach dem Krieg
Das post-war settlemnent etablierte sich gleich nach dem Zweiten Weltkrieg und markierte einen rapiden Wechsel in der bisherigen Wirtschafts- und Sozialpolitik. Man sagt, dass der Wechsel um so radikaler war, als es sich ein Art der überparteilicher „Nachkriegskonsens“ herausstellte. Die Hauptursache dieses Wandels war der Krieg, der die neue kollektive Gesellschaftsbeziehungen gestaltet hat. Der Krieg zeigte die Machbarkeit und Kraft der kollektiven Ausstrengung, um den öffentlichen Bedarf zu decken, schaffte neue Bureaukratien, die sich schnell über ihre riesige Steuerungsmacht überzeugt haben.
Die Zweite Weltkrieg war wesentlich länger und umfasste breitere Gebiete als die Erste. Deswegen erforderte sie mehr von gesellschaftlichen und wirtschaftlichen Engagement, eigentlich sie erforderte totales Engagement. In der Kriegsspitzenzeiten circa 45 % der Bevölkerung wurde mobilisiert oder arbeitete für die Kriegsmaschinerie. Noch in den Nachkriegszeiten 30 % den Ausgaben der britischen Konsumenten wurden rationiert. Im Jahre 1946 wurde sogar entschieden, Brot zu rationieren!
Es gab evidente Lerneffekte aus dieser Periode, und die davonkommende Zentralplanung hat zunehmende Rolle auch in der ersten Jahren der Nachkriegszeit gespielt. . Eine fragliche These besagt also, dass die allokativen Funktionen auf der Märkten durch die Staat in den Kriegesjahren aufgenommen wurden und später nur einfach beibehalten wurden. (R. Middleton, Government versus the Market)
Die Öffentlichkeit erinnerte sich auch an den Wirtschaftsaufschwung nach dem Ersten Weltkrieg und die rasch danach kommende Wirtschaftskrise (slump). Politiker waren bewusst von dieser Bedrohung und wollten diese Tendenzen verhindern, indem sie die Wirtschaft steuern wollten.
2.2. Merkmale der post-war- selltement
Mixed economy ist charakterisiert durch eine Wirtschaft mit ausgedehntem öِffentlichen Unternehmenssektor und einer allgemein akzeptierten Führungsrolle der Regierung. Dazu kommen die weiterten charakteristischen Merkmale des post-war consensus:
Wichtige Merkmale des „post-war selltement“ (nach Middleton)
1. Mixed economy- eine Wirtschaft mit ausgedehnten öffentlichen Unternehmenssektor und einer allgemein akzeptierten Führungsrolle der Regierung
2. Vollbeschäftigungspolitik auf keynesianischer Grundlage.
3. Gewerkschaften wurden durch die Regierung als ernstzunehmende Verhandlungspartner akzeptiert und deren Kooperation hoher Stellenwert beigemessen wurde.
4. Wohlfahrtstaat nach den Prinzipien des Beveridge Report von 1942, unter Einschluss National Health Service (kostenfreien Gesundheitsdienstes), den größten Arbeitgeber Europas
5. Rückzug aus der imperialistischen Politik, geopolitische Annahmen (Atomwaffe und Mitgliedschaft in NATO)
Der Nachkriegskonsens erstreckte sich denn weniger auf die Einzelmerkmale des settlement, über deren Verlauf gestritten wurde, sondern auf die neue Taktik des Staatshandelns, auf dem das ganze Prozess beruhte. Der Staat galt als grundsätzlich allverantwortlich. Im Jahre 1948 war die moderne Planung in Großbritannien so fortgeschritten wie in keinem anderen größeren westlichen Land.
2.2.1 Hybriden der gemischten Ökonomie
In der Zeiten des post-war settlement ganze Branchen des Wirtschaftsleben befanden sich in öffentlicher Hand, da die nationalisierten Industrien jeweils eine Wirtschaftszweig zusammenfassten (Ausnahme: Stahlindustrie) und bildeten eine Art der Staatsmonopole. Es wurde sogar gesagt, das der Staat die „Kommandohöhen der Wirtschaft“ unangefochten besetzt hielt!
Genau genommen, die nationalisierten Industrien waren „hybrids“, d.h. sie waren in öffentlichen Eigentum, aber privatwirtschaftlich geführt. Der Staat hier eine gesamtwirtschaftliche Führungsrolle erhalten, und musste zugleich die benötigten Instrumenten herausbilden, um die Kontrollaufgaben auszufüllen.
Die Kontrollmethoden folgten meistens dem arm’s length approach, also die Parlaments- und Parteieinflüsse sollten aus der Führungsrolle heraushalten. Parlament hatte nur Einfluss dafür, ob der zuständige Minister die Kontrollaufgaben nachkam. Die unklare Verteilung der Kompetenzen zwischen sponsoring ministers und dem chairman oder Aufsichtsrat des Unternehmens verursachte ewige Streite. Die „public corporations“ verfügten von Anfang an über starke Stellung und der chairman könnte immer sich an die Öffentlichkeit beklagen, wenn in seine day-to-day Aktivitäten eingegriffen wurde..
Schnell stellte es sich heraus, dass die nationalisierten Industrien schwer zu steuern waren, um die staatliche Wirtschaftspolitik zu realisieren. Ihre Investitionspläne und weit bestrittene Stillegungspläne folgten stärker als in der Privatwirtschaft den Vorlieben und Ideen der führenden Managers. Diese Managers, einmal ernannt, verfügten über ähnliche Unabhängigkeit und Unkontrollierbarkeit wie die Chefs den großen börsennotierten Privatunternehmen. Auf die Dauer die Tätigkeit der öffentlichen Managers wurde teuer, und die öffentlichen Kontrolleure während mehreren Reformanlaufen begrenzten sich meistens nur an die Festlegung der Finanzpläne (um damit die Sparsamkeitszielen zu erreichen). Diese ministerielle Kontrolle reduzierte sich auf eine gewisse Effizienzkontrolle. Die Ministerialbeamten, die diese Aufsichtsaufgaben als part-time members der Aufsichtsraten erfüllen sollten, waren mangels Spezialwissens nicht wirklich in der Lage, um diese Ziele zu realisieren.
Diese Eroberung der „Kommandohöhen der Wirtschaft“ hatte die Einflusssphäre des Staates nur wenig erweitert. Man rief sogar zu „Sozialisierung der öffentlichen Unternehmen“. Die Staatsunternehmen waren hybrids, Mischlingen der kommerziellen und sozialen Einflusssphären.
2.2.2 Vollbeschäftigungspolitik
Vollbeschäftigungspolitik auf keynesianischer Grundlage war eine der Hauptmerkmalen der neuen Ordnung. Die Ursache dazu liegt daran, dass jede Wirtschaftsstörung endete im schnellen Anstieg der Arbeitslosenquote. Die flexible Arbeitsbedingungen haben derartige Konstruktion gebildet, dass bei jeder Wirtschaftsschock Tausende Arbeitslos binnen zwei Wochen waren.
Britischer Verhältnis zwischen Arbeitgeber und Arbeitnehmer entspricht geradezu demjenigen, zwischen einem willigen Käufer und einem willigen Verkäufer irgendeiner Dienstleistung. Niemand kann z.B. einem Unternehmer sagen, er habe einen Arbeiter ohne stichhaltigen Grund entlassen und müsse ihn wiedereinstellen oder Schadenersatz bezahlen. Dem französischen Arbeiter steht grundsätzlich ein jährlicher Mindesturlaub von drei Wochen zu, während die Arbeitgeber im Allgemeinen nicht verpflichtet sind, überhaupt bezahlten Urlaub zu gewähren. Der Mindestfrist der Kündigung nach einer Beschäftigungszeit von 6 Monaten war eine Woche (in Frankreich dagegen- 1 Monat).
Diese flexible Arbeitskonditionen können eine Erklärung für einen scharfen Kurs der Politik in Richtung der Vollbeschäftigung, um die sozialen Unruhen zu vermeiden. Staat diente als ein Beschäftigungspuffer, der alle Schocks ausgleichen versuchte.
2.3. Politische Herausforderungen
Post-war-settlement etablierte sich mit der spektakulären Niederlage der Konservativen (nur 31.1 % der Plätze, die Labour gewannen dagegen mit 61.9 % Parlamentsplätze), und dem Regierungswechsel von Churchill zu Attlee 1945. Der radikale Bruch in der vorherigen Wirtschafts- und Sozialpolitik bedeutete vor allem zahlreiche Verstaatlichungen, die seit langem ein wichtiger Bestandteil der Parteiprogrammatik bildeten, aber erst im Nachkriegszeit in der Tat umgesetzt wurden. Die Attlee- Jahren bildeten die Grundsteine den späteren Wachstum der Regierung.
Zwischen 1945 und 1951 die Eisen- und Stahlindustrie wurde verstaatlicht, sowie das Verkehrswesen, Gas- und Elektrizitätswirtschaft, Kohlenbergbau und sogar der zivile Luftverkehr wurden zu „nationalisierten Industrien“. Diese Branchen wurden der Kontrolle durch die Ministerien unterstellt (sog. Sponsoring Departments). Diese Tendenz zur Verstaatlichungen wurde nur wenig umstritten, weil sie Industrien betraf, die dringend reorganisiert sollten oder schon unter liberalen bzw. konservativen Regierungen irgendwelche Vorläufer gehabt hatten. (H. Abromeit, Entwicklungslinien im Verhältnis von Staat und Wirtschaft, 359)
Die Anliebe zu sozialistischen Planung hat die ersten Jahren der Labour- Regierung definiert. Das Manifest vom Jahre 1945- "Let us face the future" deklarierte vor allem die Kontrolle über Preismechanismen, Nationalisierungsprogramme und keine frühe Auflösung der kriegsbedingten Beschränkungen.
2.3.1. Labour- Politik
Die britischen Linke waren 1945- 51 an der Macht. Mit dem traditionellen Laissez- faire war es vorbei. Stets wurde von den Linken gefordert, dass sich die Regierung in immer mehr Angelegenheiten einmische. Aber die Ministern lehnten ab zu planen und die Beamten spielten ein Art der Pantomime, indem sie haben stets versucht, alle Verantwortungsmacht zu entgehen. Also die Entscheidungen so zu treffen, dass die Rechenschaft ihn nicht aufbürden müsse. Die Beamten haben natürlich in den Verwaltungsfragen genügende Entscheidungsfreiheit gehabt, ohne deren ein moderner Staat nicht funktionieren könnte. Aber um die Probleme der Verantwortungsaufteilung zwischen Politiker und Beamten zu vermeiden, die Beamten scheinen keinerlei Initiative zu besitzen und machten alles als ob sie passive Werkzeuge in den Händen den Politiker wären.
Die Labour Regierung war stets gezwungen, ab und zu an den verschiedensten Stellen der Wirtschaft einzugreifen, um die gestrebte Gleichgewicht herbeizuführen. Es war eine gewaltige und schwierige Aufgabe, die Wirtschaft unter Vollbeschäftigung in Stabilität zu halten. Das "Weißbuch" über Vollbeschäftigung, die im Jahre 1944 herauskam, meinte:
".. in diesen Dingen werden wir Pioniere sein. Wir müssen uns daher
entschließen, aus der Erfahrung zu lernen; die Instrumente unserer neuen Politik
zu erfinden und zu verbessern, während wir diesem Ziel entgegengehen".
2.3.2. Ökonomische Herausforderungen
Diese ökonomische Herausforderungen sind typischerweise durch die vier prinzipiellen makroökonomischen Bedingungen beschrieben: Vollbeschäftigung, Preisstabilität, ökonomisches Wachstum und Bilanzierung der öffentlichen Ausgaben.
Dem Staat zukam eine neue Rolle der Stabilisierung und zugleich eine Verantwortung für Gesellschaft und Wirtschaft, die nach der Ära der umfangreichen Verstaatlichungen an die Staat fast völlig untergeordnet war. Man spricht auch über einen gewissen Anzahl der trade-offs, also den möglichen Abwechslungen zwischen den vier makroökonomischen Groessen.
Unseres Ausgangspunkt sollte die Überzeugung über der Vollbeschäftigung sein, dass aus der schwierigen Erfahrungen der Zwischenkriegszeiten kommt. Die Sozialsphäre war durch Anstieg der Stabilität und Sicherheit gekennzeichnet, was wiederum Wachstum der Sozialausgaben erforderte.
Die Ziele der Nachkriegsjahren waren durch den Wiederaufbau der Industrie und der Verstärkung der Haushalts definiert. In den früheren 50-ger Jahren die Forderungen nach ökonomisches Wachstum wurden redefniert in den Anstieg im Lebensqualität. Die Vermutungen der ökonomischen Untergang Groß-Britannien wurden noch gering, aber schon bemerkbar. Diese Bewusstsein hat im Jahre 1958 feste Basis erhalten, als die UN publizierte die ersten komparativen Statistiken der Bruttosozialprodukt auf der standardisierten Basis für alle OECD- Länder. Die britischen BNP- Wachstumsraten, die im Durchschnitt nur 2,5 % im Jahren 1949-1953 betrugen, waren alarmierend niedrig.
Die Gründe für die Verschlechterung der Wirstachaftswachstum können wie folgt definiert werden: einerseits die Kosten des Krieges- als Verlust im Staatshaushalt, Staatsdefizitvergrößerung und monatarisierter Verlust an Produktionsanlagen und Faktorausstattung, die länger als geglaubt sich amortisiert hatte, und zweitens, die Bestrebungen, Groß-Britannien als eine Weltmacht aufrecht zu erhalten schafften große Oportunitätskosten, die über Zeit angewachsen haben und lasteten über den öffentlichen Finanzen, Zahlungsbilanz und industriellen Kapazitäten. Diese Verhältnisse haben auch den Politikern überzeugt, um die öffentlichen Finanzen als ein Mittel der politischen Wettbewerb zu nutzen.
Spezifische ökonomische Aspekten des post-war-settlement haben zu Wachstum der Regierungssphäre geführt. Zuerst, die Politik der Vollbeschäftigung, die unter die naturelle Rate der Arbeitslosigkeit gezielt hat. Die Ökonomen der Epoche, wie z.B. Beveridge, meinten, dass die 3- prozentige Arbeitslosigkeit realisierbar war.
Die public choice Theorie besagt, dass die Länder mit großen politischen Wettbewerb werden den Wachstum von öffentlichen Sektor erfahren, und die gleiche Tendenz gilt für Länder mit dominierenden Linksparteien, weil diese Regierungen neigen mehr um die öffentlichen Finanzen zum Ausgleich der Marktdisparitäten zu benutzen. Aber dass war nicht der Fall in Groß-Britannien, wo in den untersuchten Periode 1945/ 1979 beide der Parteien herrschten 17 Jahre lang und die politische Instabilität war nicht größer als in anderen OECD Länder. Also die Ursache liegt woanders.
Das britische Steuersystem könnte eine Ursache sein. Im Jahre 1950, den ersten Jahr, wo wir über standarisierte Statistiken der OECD Länder verfügen, war die britische Steuerrate die höchste in den G-7 Ländergruppe. Die hohen Steuerraten verursachten den "Stop" des Wirtschaftszyklus. Die Ankurbelung des Zyklus erfolgte dann über Staatsausgaben auf keysianischer Grundlage.
Man glaubte, dass die Senkung der Industrieinvestitionen der einfachste Weg sei, um den Zahlungsbilanz zu entlasten. Und die Industrie war ein Sektor, der die Opfer bringen musste bei jedem Wechsel von Aufschwung zu Flaute, wo man die Investitionen beschneiden hat.
2.4 Anfänge der Planungseuphorie
Die französische Planer, die dringend nach den Methoden gesucht haben, um die französischen privaten Sektor dem langfristigen öffentlichen Interesse dienstbar machen zu können, haben den hervorragendsten Beispiel gerade in den Labour-regierten Groß- Britannien gefunden. Im Jahre 1948 waren die Grundelemente der modernen Planung in Britannien in so einem Masse vorhanden, wie in keinem anderen westeuropäischen Land. Die Engländer waren mit ihren Methoden um mehrere Jahre den kontinentalen Länder voraus. Nur die Schweden und Holländer könnten verglichen werden.
Hier wurde sogar der Bank of England wurde verstaatlicht und der Abhängigkeit der Regierung unterstellt. Die Labour- Regierung versuchte alles seiner Kontrollmacht unterstellen. Man redete von "Planung", von "wirtschaftliche Budgetaufstellung". Der erste alljährliche "Economic Survey" aus Jahre 1947 berichtete: " Gewisse in Friedenszeiten auftauchende Probleme wie die Kontrolle der Zahlungsbilanz, können mit annähernd denselben Methoden gemeistert werden, wie sie während des Krieges bei der Zuteilung von Arbeitskräften, Material und Frachtraum angewandt wurden" !
Die ersten Jahren der Nachkriegszeit waren durch den effektiven Knappheit an Rohstoffen und Nahrungsmitteln gekennzeichnet. Das bot die Grundlage zur "Planung", um den laufenden Bedarf bei der verstaatlichten Industrien zu decken, und dabei wurde der Anstieg der Marktpreise verhindert. Wenn es frei verkäuflich wäre, dann hätten die Preise angezogen, und wären die Rohstoffe zu den Zwecken verarbeitet, die der sozialen Politik der Regierung nicht entsprechen wurden.
2.4.1 NEDC als Planungsexperiment
Es ist charakteristisch für kapitalistische Planung, dass der Impuls, sich auf das anscheinend spekulative Prognosen zu orientieren, von den Industrien ausgeht, die große Kapitalien für langfristige Projekte ausgeben, die sich erst nach vielen Jahren amortisieren. Die Planung bietet hier eine Möglichkeit, Risiko zu vermindern. Es war genau der Fall der britischen Stahlindustrie. Die Schlüsselinstitution der 50-ger Jahre, die staatliche Kommission "Iron and Steel Board" hat festgestellt, dass die Festlegung der erforderten Stahlinvestitionen eine Untersuchung allen Wirtschaftstendenzen braucht. Das im Jahre 1961 ausgegebene Dritte Fünfjahresentwicklungsprogramm war ein Versuchsprogramm für die ein Jahr später erfolgte Einsetzung des NEDC (National Economic Development Councils).
Die Erfolge der Iron and Steel Board waren auf andere Industrien nicht übertragbar. Die Labour-Regierung versuchte, die öffentliche Interesse an einer Vielzahl anderer Industrien durch die gesetzliche Einsetzung der Development Councils im Griff zu bekommen. Die Idee der Development Councils folgte die im Jahren 1945-47 eingeführten Working Parties. Diese Arbeitsgruppen empfahlen die Gründung von Development Councils in elf Industrien, die für die Forschung und Exportförderung verantwortet werden sollen. Die Grundidee war die selbe wie in Frankreich: nach fünfzehn Jahren von Kriegen und Krisen eine Kollektivanstrengung war nötig, um die Industrien zu verbessern.
Die Reaktion der Industrie auf das neu verabschiedete Gesetz über Development Councils war fast völlig negativ. Nur vier Kommissionen wurden angesetzt und die Hälfte davon wurde durch die Unternehmen boykottiert. Auf der einer Seite, neuer Gesetz wurde als eine radikale Reformmaßnahme angekündigt, die den Ordnung bringen sollte. Außerdem war die Zusammensetzung der Mitglieder der Councils (Gewerkschaften, Arbeitgeber, „unabhängige“ Experten) nicht repräsentativ und wenig fortschrittlich. Dagegen die französischen Kommissionen "de modernisation" waren durch die größten und dynamischsten Firmen des bettreffenden Industriebranche beeinflusst, oder sogar dominiert.
Ein Beispiel aus der Praxis: Geodffrey Rippon, Minister für öffentliche Arbeiten, hat mit Hilfe der Bauaufträgen (in der Höhe von bis zu 250 Millionen Pfunde jährlich) die Bauwirtschaft dazu gebracht, dass die neue, produktivitätssteigernde und arbeitssparende Methoden eingeführt waren. Am bedeutsam war die Einführung der "Fertigbauweise", bei der die fabrikmäßig hergestellten Einzelteile auf der Baustelle montiert werden. Nur Dutzend großen und dynamischen Firmen erhielten die Aufträge auf Kosten der großen Zahl kleinen und höchst konservativen Kleinunternehmen. Das wäre die französische Politik gewesen.
Man sagt, dass die Geschichte der Development Councils die britische Spezialität illustriert, dass die staatliche und private Macht nicht gemischt, sondern streng voneinander gehalten werden soll.
2.4.2 Die Planung unter Konservativen
Nach der Regierungsübernahme durch die Konservativen im Jahre 1951 die Vollbeschäftigung und die kurzfristige Wirtschaftssteuerung wurde weiterhin von Tories fortgesetzt, ebenso wie das Sozialfürsorgesystem der Labour- Regierung.
Die damalige Tendenzen lenkten sich in Richtung vergangenen Jahrzehnten, wo die Marktfaktoren über die Wirtschaftslage entschieden haben und die Regierungen könnten es nur überwachen. Man hatte versucht, die Rolle des Staates zu begrenzen, stattdessen ein natürliches Spiel der konkurrierenden Privatinteressen einzuführen. Die Ideologen der Tories waren Verfechter der liberalen Doktrinen und Gegner der Planung, aber diese Tendenz dominierte nur in den früheren 50-ger Jahren. Die Ideologen haben die "Operation Roboter" vorgeschlagen, die darauf abzielte, Finanzrestriktionen im Währungstransaktionen abzuheben. Die staatlichen Behörden dürften dann nur mit zwei Faktoren das Wirtschaftsgeschehen beeinflussen: Festlegung des Diskontsatzes und Wechselkurs der Pfund Sterling. Obwohl der Plan abgelehnt wurde, die Kerngedanken blieben erhalten. Schon im Jahre 1957, um die Zahlungsbilanzkrise zu überwinden, hat der Schatzkanzler Peter Thorneycroft dem Kreditinstituten verboten, zusätzliche Mittel oder Kredite bereitzustellen. Wenn der Geldhahn zugedreht wurde, dann Inflation aufhören wird - so war die Gedanke. Mit diesen einfachen Methoden wurde sogar das Gegenteil hervorgerufen, also eine Deflation im Jahre 1957.
Später war aber die Doktrin von der "unsichtbaren Hand" in Misstrauen geraten. Die Tories erklärten sich wiederum für die Planung, aber nicht im Sinne der früheren Versuche. Diese neue Tendenz wird durch die verschiedene Beispiele aus anderen westeuropäischen Länder ausgerufen, vor allem die scheinbar so effektive französische Planification wurde neidisch beobachtet. Der neue Zeitgeist verkörperte sich in der neuen zentralen Planungsorganisation. Der "National Economic Development Council" (NEDC) , der die Wachstumspläne für die wichtigeren Wirtschaftszweige entwickeln soll. Der NEDC bestand aus Vertretern der Regierung, der Gewerkschaften, der Privatwirtschaft sowie der nationalisierten Wirtschaftsbranchen und unabhängigen Experten. Diese Organisation sollte mit Hilfe den National Economic Development Office (NEDO) und den so genannten little Neddies (Economic Development Councils) Wirtschaftsentwicklungspläne zusammenstellen. Diese Errungenschaften waren wenig radikal: Die staatliche Verantwortung für das Wirtschaftsleben war nichts neues, und deren Neuheit bestand nur darin, dass die tripartistische Verhandlungsstrukturen (die dreiseitige Kooperation von Regierung, Unternehmen und Gewerkschaften) institutionalisiert wurden.
Dazu kam die umfangreiche Reorganisation des Schatzamtes in ein Planungsbüro- innerhalb der Verwaltung (ein Art der Keimzelle der Planungsministerium).
Die Bestandsaufnahme der von den staatlichen Behörden kontrollierten Wirtschaftssphäre gibt uns die Auskunft über den außerordentlichen Umfang: die Gemeinden und Staat zusammen beschäftigten 3 Millionen Menschen, die 15 % aller Löhne und Gehalter verdienten. Der Staatssektor kumulierte über 40 % aller festen Kapitalanlagen und über 50 % der Bautätigkeit des Landes.
Es stellte sich bald heraus, dass diese Institutionalisierung keine der Probleme löste, die man glaubte zu lösen. Die Wachstumsziele waren ebenso unerreicht wie früher, das Schatzamt blieb weiterhin mit der Wirtschaftsteuerung überfordert, und die nächste Pfundkrise könnte nicht vermieden werden. Es wurden gewisse Erfolge erzielt, zum Beispiel die Arbeitslosenquote hat nie das Niveau von 3 Prozent überschritten. Jedoch erwies sich das staatliche Management der Wirtschaft als ganz schwierig, die Nebeneffekte waren Wachstumsstörungen und Währungskrisen.
Die Situation überdauerte in der Periode der Labour- Regierung von Harold Wilson, deren großzügige National Plans (1964-66, 1965-70) nur die Unzulänglichkeiten dieser Planungen bewiesen haben. Mann sagt, dass die Phase der Planung erst in 1970 praktisch beendet wurde.
2.4.3 Stop-and-go
Es wird oft gesagt, dass die gesamte Wirtschaftspolitik der 60-ger bis in die 70-ge Jahre durch die Stop-go- Politik geprägt wurde, also eine Mischung der künstlichen Ankurbelung und Bremsen des Wirtschaftszyklus. Man glaubte, mit der Wirtschaftssteuerung das Wachstumstempo der britischen Wirtschaft zu verbessern.
Die Öffentlichkeit kritisierte der meistens unglückliche Verlauf dieser interventionistischen Methoden, die Anpassung der öffentlichen Ausgaben und die Einkommen nicht balancieren könnten. Es begann eine Periode der Versuchsverfahrens auf der Suche nach irgendwelchen effektiven Steuerungsmechanismen. Es wurden immer neue Institutionen geschaffen, und jeder Regierungswechsel zog Veränderungen nach sich. Diese lange Phase der institutionellen Umschichtungen (1961-1979) wird oft als die Zeit der adversary politics bezeichnet. Die institutionelle Vielfalt hat eine neue Ordnung eingeführt: die gesamtwirtschaftliche Verantwortlichkeiten wurden zwischen der Schatzamt, dem Board of Trade und dem Departament of Economic Affairs unterteilt. Verschiedene Entscheidungsgremien wurden stets gegründet oder verändert und endlich abgeschafft. Man charakterisierte überzeugend dieser Art der Politik als „to move the institutional furniture around“ oder „reforms without change“.
2.4.4 Geplante Rückzug des Staates
Ein wichtiger Wandel von der Grundzügen des post-war settlement passierte erst unter dem konservativen Regierungschef Edward Heath. Das „Seldson man“ Programm dieser Regierung sah eine Politik der tiefen Rückzug des Staates aus der Wirtschaftssteuerung und Verzicht auf Steuerung der Ökonomie. Der öffentliche Sektor sollte geschrumpft werden und unrentable Unternehmen (lame ducks) sollten keine Unterstützung mehr finden. Regierungschef Heath hatte vor, den gewerkschaftlichen Einfluss zurückdrängen. Disengagement- Programm hatte zur Folge die Abschaffung ganzer Reihe der Steuerungsinstitutionen (National Board for Prices and Incomes, Industrial Reorganisation Corporation, ganze Menge von Economic Development Councils und Departament of Economic Affairs wurden zu Opfer der neuen Strategie). Der verschworene Verfechter des disengagement, John Davies (früherer Präsident des Dachverband der Industrie CBI), wurde zum Minister des neuen Departament of Trade and Industry berufen, die aus dem Board of Trade und dem Ministry of Technology gebildet wurde (und später in den achtziger Jahren als ministry-in-search-of-a-job benannt wurde).
Leider die kommende Zahlungsbilanzkrise ließ die geplante Rückzug nicht zu- die Regierung Heath ist wieder ab 1972 in die Wirtschaftssteuerung eingekommen- die aufgelösste Institutionen wurden geringfügig verändert und neu, unter anderen Namen gestaltet. Es wurden sogar mehrere in finanzielle Niederlage geratene Grossunternehmen verstaatlicht (z.B. Rolls Royce, Mersey Docks, Upper Clyde Shipbuilders).
2.5. Finaler Rücktritt des Staates
Der Abkehr vom post-war settlement und vom Modell des aktiven Staates war ein Misserfolg und bedeutete das Ende der Hoffnung, dass die Regierung zu einer auf Dauer effektiven Wirtschaftssteuerung fähig sei.
Die neue Labour- Regierung hat die Wachstumspolitik zum Ende gebracht, indem man die cash-limits eingeführt hat (1976). Das bedeutete ein Verzicht auf die bisherige keysianische Nachfrage- Steuerung sowie auf die Sozialpartner-Einbindung. Man konzentrierte sich vor allem auf das Sparen in der Regierungsapparat. Aber der richtige Rückzug des Staates fand erst in der Ära des Thatcherismus statt.
VERTIEFENDE BIBLIOGRAPHIE
S. Ball & A. Seldon (eds)
The Heath Government, 1970-1974 (1996)
S. Brooke
Labour’s War: The Labour Party during the Second World War (1992)
K. Jefferys
Retreat from New Jerusalem: British Politics 1951-1964. (1997)
D. Kavanagh & P. Morris
Consensus Politics from Attlee to Major (1994)
K.O. Morgan
The People’s Peace, (1992)
C. Ponting
Breach of Promise: The Labour Government 1964-1970 (1989)
A. Sked & C. Cook
Post-war Britain 1945-1992, (1993)
Adam Fularz, 2003
Inhaltsverzeichnis
1. Einleitung..................................................................................................3
2. Historischer Hintergrund...........................................................................3
3. Staatskapitalismus und Planification..........................................................6
4. Elemente des Staatskapitalismus...............................................................7
4.1 Indikative Planung........................................................................7
4.2 Industriepolitik............................................................................11
4.3 Verstaatlichte und gemischte Unternehmen................................12
4.4 Preisbildung und Preiskontrolle..................................................14
4.5 Kreditpolitik................................................................................15
5. Einschätzung……………………………………………………………16
6. Literaturverzeichnis..................................................................................20
1. Einführung
2.1. Die Situation nach dem Krieg
2.2. Merkmale der post-war- selltement
2.2.1 Hybriden der gemischten Ökonomie
2.2.2. Vollbeschäftigungspolitik
2.3. Politische Herausforderungen
2.3.1. Labour- Politik
2.3.2. Ökonomische Herausforderungen
2.4 Anfänge der Planungseuphorie
2.4.1 NEDC als Planungsexperiment
2.4.2 Die Planung unter Konservativen
2.4.3 Stop-and-go
2.4.4 Erosion des settlements
2.5 Finaler Rücktritt des Staates
3. Zusammenfassung und Schluss
1. Einführung
Man betrachtet Groß- Britannien heute als ein Land der radikalen und liberalen Kapitalismus, als ein Musterbeispiel der liberalen Marktwirtschaft. Die Eiserne Lady- Frau Thatcher wurde zum Kennzeichen des Vereinigten Koenigreichs. Jedoch die meisten Europäer wissen nicht, wogegen die Regierungsperiode von Frau Thatcher ausgetreten ist mit Ihrer strengen Kurs in Richtung Marktwirtschaft. Schauen wir naher rein in die Wirtschaftsgeschichte Groß- Britannien, um die Ursachen für die radikale liberale Politik der Thatcherismus.
Die Wirtschaftsgeschichte Groß- Britannien der Nachkriegsperiode zeigt einen unglaublichen Abkehr von der fruehren Politik.
Groß-Britannien: dieses Land gilt heute zusammen mit den USA als In Groß-Britannien ist der Begriff Staat nicht im kontinentaleuropäischen Sinn benutzt, um die gegenüber der Gesellschaft stehende völlig autonome unabhängige Herschaffinstitution zu bezeichnen, sondern es handelt sich vielmehr um eine paternalistische Obrigkeit der Herrschaftsinstitutionen und laissez- faire, was zu Markenzeichen des Thatcherismus wurde. Groß- Britannien wird oft als eine „stateless society par excellence“ bezeichnet
[1].
Es war aber nicht die ganze Zeit so gewesen. Die Grosse Depression vom Jahre 1929 und die danach folgende 15 Jahren der Krisen und Kriegen bedeuteten für die Briten eine ganze Reihe der kollektiven Anstrengungen und zentralisierten, kriegsbeingten Wirtschaftssteuerung. Kurz danach eine neue Ära ist gekommen: die der Großregierung und der Elephantosis des öffentlichen Sektors.
Die Briten meinten, dass sie eine "much governed nation" seien. Die stattliche Regulierung und Einmischung ging zunächst von den Gemeindebehörden aus, aber im Laufe der Zeit sich bei den zentralen Institutionen in London anlagerte. Diese Situation schaffte feste Grundlagen fuer die Herausbildung der spaeteren System.
Nach 1945 (Regierungswechsel von Churchill zu Attlee) wurde Großbritannien durch exzessive Verstaatlichungen und keynesianischer Wirtschaftspolitik gekennzeichnet. Diese bestimmte Phase in der Entwicklung der modernen britischen Wirtschaft dauerte bis Regierungsantritt von Frau Thatcher und wurde durch statism gekennzeichnet- also die unmittelbare Verantwortlichkeit der Regierung für das Wirtschafts- und Sozialleben
[2].
Bis weit in die sechziger Jahre konzentrierte sich die britische "Wirtschaftstaat" auf die Vollbeschäftigungspolitik und der Unternehmensbereich war zuständig für die Entwicklung und Modernisierung der Wirtschaft. Auch die Versuche aktiver Industriepolitik im folgenden Jahrzehnt nahmen sich im internationalen Vergleich eher bescheiden aus.
Es wird oft gesagt, dass diese neue Harmonie der Staatlichen Einmischung in das Wirtschaftsleben hatte zum einen wesentlich mit der Erfahrung der Kriegswirtschaft zu tun: es wurde erkannt, was administrativ machbar wurde, und die Kooperation hat Regierung und Gewerkschaften viel gelernt. Diese Tendenz erwuchs auch aus der gewissen Überzeugung, dass die Popularität und Wählbarkeit aus der erfolgreichen Management des Wohlfahrtsstaates kommt.
Der statism der Nachkriegszeit herrschte aber nicht unangefochten, allen Verstaatlichungen und Planungsambitionen zu Trotz. Er wurde auch durch mehrere Modifikationen und Begrenzungen geprägt, die oft von der Seite der parastaatlichen Formen der Kontrolle, den unabhängigen Gremien auskamen. Man nennt diese Form der Überwachung als indirect government die aus der Tradition der stateless society kommt.
2.1. Die Situation nach dem Krieg
Das post-war settlement etablierte sich gleich nach dem Zweiten Weltkrieg und markierte einen rapiden Wechsel in der bisherigen Wirtschafts- und Sozialpolitik. Man sagt, dass der Wechsel um so radikaler war, als es sich ein Art der überparteilicher „Nachkriegskonsens“ herausstellte. Die Hauptursache dieses Wandels war der Krieg, der die neue kollektive Gesellschaftsbeziehungen gestaltet hat. Der Krieg zeigte die Machbarkeit und Kraft der kollektiven Ausstrengung, um den öffentlichen Bedarf zu decken, schaffte neue Bureaukratien, die sich schnell über ihre riesige Steuerungsmacht überzeugt haben.
Der Zweite Weltkrieg war wesentlich länger und umfasste breitere Gebiete als der Erste. Deswegen erforderte er mehr von gesellschaftlichen und wirtschaftlichen Engagement, eigentlich erforderte er totales Engagement. In der Kriegsspitzenzeiten circa 45 % der Bevölkerung wurde mobilisiert oder arbeitete für die Kriegsmaschinerie. Noch in den Nachkriegszeiten 30 % den Ausgaben der britischen Konsumenten wurden rationiert. Im Jahre 1946 wurde sogar entschieden, Brot zu rationieren!
Es gab evidente Lerneffekte aus dieser Periode, und die davonkommende Zentralplanung hat zunehmende Rolle auch in der ersten Jahren der Nachkriegszeit gespielt. Eine fragliche These besagt also, dass die allokativen Funktionen auf den Märkten durch die Staat in den Kriegesjahren aufgenommen wurden und später nur einfach beibehalten wurden
[3].
Die Öffentlichkeit erinnerte sich auch an den Wirtschaftsaufschwung nach dem Ersten Weltkrieg. Gleich danach kam ein Wirtschaftskrise (slump). Politiker waren bewusst von dieser Bedrohung und versuchten diese Tendenzen verhindern, indem sie die Wirtschaft steuern wollten.
2.2. Merkmale der post-war- selltement
Mixed economy ist charakterisiert durch eine Wirtschaft mit ausgedehntem öffentlichen Unternehmenssektor und einer allgemein akzeptierten Führungsrolle der Regierung. Dazu kommen die weiteren charakteristischen Merkmale des post-war consensus:
Wichtige Merkmale des „post-war selltement“ (nach Middleton
[4])
1. Mixed economy- eine Wirtschaft mit ausgedehnten öffentlichen Unternehmenssektor und einer allgemein akzeptierten Führungsrolle der Regierung
2. Vollbeschäftigungspolitik auf keynesianischer Grundlage.
3. Gewerkschaften wurden durch die Regierung als ernstzunehmende Verhandlungspartner akzeptiert und deren Kooperation hoher Stellenwert beigemessen wurde.
4. Wohlfahrtstaat nach den Prinzipien des Beveridge Report von 1942, unter Einschluss National Health Service (kostenfreien Gesundheitsdienstes), den größten Arbeitgeber Europas
5. Rückzug aus der imperialistischen Politik, geopolitische Annahmen (Atomwaffe und Mitgliedschaft in NATO)
Der Nachkriegskonsens erstreckte sich denn weniger auf die Einzelmerkmale des settlement, über deren Verlauf gestritten wurde, sondern auf die neue Taktik des Staatshandelns, auf dem das ganze Prozess beruhte. Der Staat galt als grundsätzlich allverantwortlich
[5]. Im Jahre 1948 war die moderne Planung in Großbritannien so fortgeschritten wie in keinem anderen größeren westlichen Land.
2.2.1 Hybriden der gemischten Ökonomie
In der Zeiten des post-war settlement ganze Branchen des Wirtschaftsleben befanden sich in öffentlicher Hand, da die nationalisierten Industrien jeweils eine Wirtschaftszweig zusammenfassten (Ausnahme: Stahlindustrie) und bildeten eine Art der Staatsmonopole. Es wurde sogar gesagt, das der Staat die „Kommandohöhen der Wirtschaft“ unangefochten besetzt hielt!
Genau genommen, die nationalisierten Industrien waren „hybrids“, d.h. sie waren in öffentlichen Eigentum, aber privatwirtschaftlich geführt. Der Staat hat hier eine gesamtwirtschaftliche Führungsrolle erhalten, und musste zugleich die benötigten Instrumenten herausbilden, um die Kontrollaufgaben auszufüllen.
Die Kontrollmethoden folgten meistens dem arm’s length approach, also die Parlaments- und Parteieinflüsse sollten aus der Führungsrolle heraushalten. Parlament hatte nur Einfluss dafür, ob der zuständige Minister die Kontrollaufgaben nachkam. Die unklare Verteilung der Kompetenzen zwischen sponsoring ministers und dem chairman oder Aufsichtsrat des Unternehmens verursachte ewige Streite. Die „public corporations“ verfügten von Anfang an über starke Stellung und der chairman könnte immer sich an die Öffentlichkeit beklagen, wenn in seine day-to-day Aktivitäten eingegriffen wurde
[6].
Schnell stellte es sich heraus, dass die nationalisierten Industrien schwer zu steuern waren, um die staatliche Wirtschaftspolitik zu realisieren. Ihre Investitionspläne und weit bestrittene Stillegungspläne folgten stärker als in der Privatwirtschaft den Vorlieben und Ideen der führenden Managers. Diese Managers, einmal ernannt, verfügten über ähnliche Unabhängigkeit und Unkontrollierbarkeit wie die Chefs von großen börsennotierten Privatunternehmen. Auf die Dauer die Tätigkeit der öffentlichen Managers wurde teuer, und die öffentlichen Kontrolleure während mehreren Reformanlaufen begrenzten sich meistens nur an die Festlegung der Finanzpläne (um damit die Sparsamkeitszielen zu erreichen). Diese ministerielle Kontrolle reduzierte sich auf ein Art gewisser Effizienzkontrolle. Die Ministerialbeamten, die diese Aufsichtsaufgaben als part-time members der Aufsichtsraten erfüllen sollten, waren mangels Spezialwissens nicht wirklich in der Lage, um diese Ziele zu realisieren.
Diese Eroberung der „Kommandohöhen der Wirtschaft“ hatte die Einflusssphäre des Staates nur wenig erweitert. Man rief sogar zu „Sozialisierung der öffentlichen Unternehmen“. Die Staatsunternehmen waren hybrids, Mischlingen der kommerziellen und sozialen Einflusssphären.
2.2.2 Vollbeschäftigungspolitik
Vollbeschäftigungspolitik auf keynesianischer Grundlage war eine der Hauptmerkmalen der neuen Ordnung. Die Ursache dazu liegt daran, dass jede Wirtschaftsstörung im schnellen Anstieg der Arbeitslosenquote endete. Die flexible Arbeitsbedingungen haben derartige Konstruktion gebildet, dass bei jeder Wirtschaftsschock Tausende Arbeitslose binnen zwei Wochen auf der Strassen protestierten.
Britischer Verhältnis zwischen Arbeitgeber und Arbeitnehmer entspricht geradezu demjenigen, zwischen einem willigen Käufer und einem willigen Verkäufer irgendeiner Dienstleistung. Niemand kann z.B. einem Unternehmer sagen, er habe einen Arbeiter ohne stichhaltigen Grund entlassen und müsse ihn wiedereinstellen oder Schadenersatz bezahlen. Dem französischen Arbeiter steht grundsätzlich ein jährlicher Mindesturlaub von drei Wochen zu, während die britische Arbeitgeber im Allgemeinen nicht verpflichtet sind, überhaupt bezahlten Urlaub zu gewähren. Der Mindestfrist der Kündigung nach einer Beschäftigungszeit von 6 Monaten war eine Woche (in Frankreich dagegen- 1 Monat).
Diese flexible Arbeitskonditionen können eine Erklärung für einen scharfen Kurs der Politik in Richtung der Vollbeschäftigung bilden, um die möglichen sozialen Unruhen zu vermeiden. Staat diente als ein Beschäftigungspuffer, der alle Schocks ausgleichen versuchte.
2.3. Politische Herausforderungen
Post-war-settlement etablierte sich mit der spektakulären Niederlage der Konservativen (nur 31.1 % der Plätze, die Labour gewannen dagegen mit 61.9 % Parlamentsplätze), und dem Regierungswechsel von Churchill zu Attlee 1945. Der radikale Bruch in der vorherigen Wirtschafts- und Sozialpolitik bedeutete vor allem zahlreiche Verstaatlichungen, die seit langem ein wichtiger Bestandteil der Parteiprogrammatik bildeten, aber erst im Nachkriegszeit in der Tat umgesetzt wurden. Die Attlee- Jahren bildeten die Grundsteine den späteren Wachstum der Regierung.
Zwischen 1945 und 1951 die Eisen- und Stahlindustrie wurde verstaatlicht, sowie das Verkehrswesen, Gas- und Elektrizitätswirtschaft, Kohlenbergbau und sogar der zivile Luftverkehr wurden zu „nationalisierten Industrien“. Diese Branchen wurden der Kontrolle durch die Ministerien unterstellt (sog. Sponsoring Departments). Diese Tendenz zur Verstaatlichungen wurde nur wenig umstritten, weil sie Industrien betraf, die dringend reorganisiert sollten oder schon unter liberalen bzw. konservativen Regierungen irgendwelche Vorläufer gehabt hatten
[7].
2.3.1. Labour- Politik
Die britischen Linke waren 1945- 51 an der Macht. Mit dem traditionellen Laissez- faire war es vorbei. Es ist die Anliebe zu sozialistischen Planung, was die ersten Jahren der Labour- Regierung definiert hat . Das Manifest vom Jahre 1945- "Let us face the future" deklarierte vor allem die Kontrolle über Preismechanismen, Nationalisierungsprogramme und keine frühe Auflösung der kriegsbedingten Beschränkungen.
Stets wurde von den Linken gefordert, dass sich die Regierung in immer mehr Angelegenheiten einmische. Aber die Ministern lehnten ab zu planen und die Beamten spielten ein Art der Pantomime, indem sie stets versucht haben, alle Verantwortungsmacht zu entgehen. Also die Entscheidungen so zu treffen, dass die Rechenschaft ihn nicht aufbürden müsse. Die Beamten haben natürlich in den Verwaltungsfragen genügende Entscheidungsfreiheit gehabt, ohne deren ein moderner Staat nicht funktionieren könnte. Aber um die Probleme der Verantwortungsaufteilung zwischen Politiker und Beamten zu vermeiden, die Beamten scheinen keinerlei Initiative zu besitzen und machten alles als ob sie passive Werkzeuge in den Händen den Politiker wären
[8].
Die Labour Regierung war stets gezwungen, ab und zu an den verschiedensten Stellen der Wirtschaft einzugreifen, um die gestrebte Gleichgewicht herbeizuführen. Es war eine gewaltige und schwierige Aufgabe, die Wirtschaft unter Vollbeschäftigung in Stabilität zu halten. Das "Weißbuch" über Vollbeschäftigung, die im Jahre 1944 herauskam, meinte: ".. in diesen Dingen werden wir Pioniere sein. Wir müssen uns daher entschließen, aus der Erfahrung zu lernen; die Instrumente unserer neuen Politik zu erfinden und zu verbessern, während wir diesem Ziel entgegengehen" (zitiert nach Shonfield, Andrew, 1968).
2.3.2. Ökonomische Herausforderungen
Die ökonomische Herausforderungen der ersten Jahrzehnten der Nachkriegszeit sind typischerweise durch die vier prinzipiellen makroökonomischen Bedingungen beschrieben: Vollbeschäftigung, Preisstabilität, ökonomisches Wachstum und Bilanzierung der öffentlichen Ausgaben
[9].
Dem Staat zukam eine neue Rolle der Stabilisierung und zugleich eine Verantwortung für Gesellschaft und Wirtschaft, die nach der Ära der umfangreichen Verstaatlichungen an die Staat fast völlig untergeordnet war. Man spricht auch über einen gewissen Anzahl der trade-offs, also den möglichen Abwechslungen zwischen den vier makroökonomischen Groessen.
Unseres Ausgangspunkt sollte die Überzeugung über die Vollbeschäftigung sein, dass aus der schwierigen Erfahrungen der Zwischenkriegszeiten kommt. Die Sozialsphäre war durch Anstieg der Stabilität und Sicherheit gekennzeichnet, was wiederum Wachstum der Sozialausgaben erforderte.
Die Ziele der Nachkriegsjahren waren durch den Wiederaufbau der Industrie und der Verstärkung des Haushalts definiert. In den früheren 50-ger Jahren die Forderungen nach ökonomisches Wachstum wurden redefniert in den Anstieg im Lebensqualität. Die Vermutungen der ökonomischen Untergang Groß-Britanniens wurden noch gering, aber schon bemerkbar. Diese Bewusstsein hat im Jahre 1958 feste Basis erhalten, als die UN die ersten komparativen Statistiken der Bruttosozialprodukt auf der standardisierten Basis für alle OECD- Länder publizierte. Die britischen BNP- Wachstumsraten, die im Durchschnitt nur 2,5 % im Jahren 1949-1953 betrugen, waren alarmierend niedrig.
Die Gründe für die Verschlechterung der Wirstachaftswachstum können wie folgt definiert werden: einerseits die Kosten des Krieges- als Verlust im Staatshaushalt, Staatsdefizitvergrößerung und monetarisierter Verlust an Produktionsanlagen und Faktorausstattung, die länger als geglaubt sich amortisiert hatten, und zweitens, die Bestrebungen, Groß-Britannien als eine Weltmacht aufrecht zu erhalten, schafften große Oportunitätskosten, die über die Zeit angewachsen haben und lasteten über die öffentlichen Finanzen, Zahlungsbilanz und industriellen Kapazitäten. Diese Verhältnisse haben auch den Politikern überzeugt, um die öffentlichen Finanzen als ein Mittel der politischen Wettbewerb zu nutzen.
Spezifische ökonomische Aspekten des post-war-settlement haben zu Wachstum der Regierungssphäre geführt. Zuerst, die Politik der Vollbeschäftigung, die unter die naturelle Rate der Arbeitslosigkeit gezielt hat. Die Ökonomen der Epoche, wie z.B. Beveridge, meinten, dass die 3- prozentige Arbeitslosigkeit realisierbar war, was natürlich zu niedrig gezielt war und erforderte große staatliche Interventionen, um das Vakuum im Arbeitsmarkt zu erhalten.
Die public choice Theorie besagt, dass die Länder mit großen politischen Wettbewerb werden den Wachstum von öffentlichen Sektor erfahren, und die gleiche Tendenz gilt für Länder mit dominierenden Linksparteien, weil diese Regierungen neigen mehr um die öffentlichen Finanzen zum Ausgleich der Marktdisparitäten zu benutzen. Aber dass war nicht der Fall in Groß-Britannien, wo in den untersuchten Periode 1945/ 1979 beide der Parteien herrschten 17 Jahre lang und die politische Instabilität war nicht größer als in anderen OECD Länder. Also die Ursache liegt woanders.
Das britische Steuersystem könnte eine Ursache sein. Im Jahre 1950, den ersten Jahr, wo wir über standarisierte Statistiken der OECD Länder verfügen, war die britische Steuerrate die höchste in den G-7 Ländergruppe. Die hohen Steuerraten verursachten den "Stop" des Wirtschaftszyklus. Die Ankurbelung des Zyklus erfolgte dann über Staatsausgaben auf keysianischer Grundlage.
Man glaubte, dass die Senkung der Industrieinvestitionen der einfachste Weg sei, um den Zahlungsbilanz zu entlasten. Und die Industrie war ein Sektor, der die Opfer bringen musste bei jedem Wechsel von Aufschwung zu Flaute, wo man die Investitionen beschneiden hat.
2.4 Anfänge der Planungseuphorie
Die französische Planer, die dringend nach den Methoden gesucht haben, um die französischen privaten Sektor dem langfristigen öffentlichen Interesse dienstbar machen zu können, haben den hervorragendsten Beispiel gerade in den Labour-regierten Groß- Britannien gefunden. Im Jahre 1948 waren die Grundelemente der modernen Planung in Britannien in so einem Masse vorhanden, wie in keinem anderen westeuropäischen Land. Die Engländer waren mit ihren Methoden um mehrere Jahre den kontinentalen Länder voraus. Nur die Schweden und Holländer könnten verglichen werden.
Hier wurde sogar der Bank of England verstaatlicht und der Abhängigkeit der Regierung unterstellt. Die Labour- Regierung versuchte alles seiner Kontrollmacht unterstellen. Man redete von "Planung", von "wirtschaftliche Budgetaufstellung". Der erste alljährliche "Economic Survey" aus Jahre 1947 berichtete: " Gewisse in Friedenszeiten auftauchende Probleme wie die Kontrolle der Zahlungsbilanz, können mit annähernd denselben Methoden gemeistert werden, wie sie während des Krieges bei der Zuteilung von Arbeitskräften, Material und Frachtraum angewandt wurden" (zitiert nach Shonfield, Andrew, 1968, Seite 102)
Die ersten Jahren der Nachkriegszeit waren durch den effektiven Knappheit an Rohstoffen und Nahrungsmitteln gekennzeichnet. Das bot die Grundlage zur "Planung", um den laufenden Bedarf bei der verstaatlichten Industrien zu decken, und dabei wurde der Anstieg der Marktpreise verhindert. Wenn es frei verkäuflich wäre, dann hätten die Preise angezogen, und wären die Rohstoffe zu den Zwecken verarbeitet, die der sozialen Politik der Regierung nicht entsprechen wurden.
2.4.1 NEDC als Planungsexperiment
Es ist charakteristisch für kapitalistische Planung, dass der Impuls, sich auf das anscheinend spekulative Prognosen zu orientieren, von den Industrien ausgeht, die große Kapitalien für langfristige Projekte ausgeben, die sich erst nach vielen Jahren amortisieren. Die Planung bietet hier eine Möglichkeit, Risiko zu vermindern. Es war genau der Fall der britischen Stahlindustrie. Die Schlüsselinstitution der 50-ger Jahre, die staatliche Kommission "Iron and Steel Board" festgestellt hatte, dass die Festlegung der erforderten Stahlinvestitionen eine Untersuchung allen Wirtschaftstendenzen braucht. Das im Jahre 1961 ausgegebene Dritte Fünfjahresentwicklungsprogramm war ein Versuchsprogramm für die ein Jahr später erfolgte Einsetzung des NEDC (National Economic Development Councils)
Die Erfolge der Iron and Steel Board waren auf andere Industrien nicht übertragbar. Die Labour-Regierung versuchte, die öffentliche Interesse an einer Vielzahl anderer Industrien durch die gesetzliche Einsetzung der Development Councils im Griff zu bekommen. Die Idee der Development Councils folgte die im Jahren 1945-47 eingeführten Working Parties. Diese Arbeitsgruppen empfahlen die Gründung von Development Councils in elf Industrien, die für die Forschung und Exportförderung verantwortet werden sollen. Die Grundidee war die selbe wie in Frankreich: nach fünfzehn Jahren von Kriegen und Krisen eine Kollektivanstrengung war nötig, um die Industrien zu verbessern.
Die Reaktion der Industrie auf das neu verabschiedete Gesetz über Development Councils war fast völlig negativ. Nur vier Kommissionen wurden angesetzt und die Hälfte davon wurde durch die Unternehmen boykottiert. Auf der einer Seite, neuer Gesetz wurde als eine radikale Reformmaßnahme angekündigt, die den Ordnung bringen sollte. Außerdem war die Zusammensetzung der Mitglieder der Councils (Gewerkschaften, Arbeitgeber, „unabhängige“ Experten) nicht repräsentativ und wenig fortschrittlich. Dagegen die französischen Kommissionen "de modernisation" waren durch die größten und dynamischsten Firmen des bettreffenden Industriebranche beeinflusst, oder sogar dominiert.
Ein Beispiel aus der Praxis
[10]: Geodffrey Rippon, Minister für öffentliche Arbeiten, hat mit Hilfe der Bauaufträgen (in der Höhe von bis zu 250 Millionen Pfunde jährlich)
die Bauwirtschaft dazu gebracht, dass die neue, produktivitätssteigernde und arbeitssparende Methoden eingeführt waren. Am bedeutsam war die Einführung der "Fertigbauweise", bei der die fabrikmäßig hergestellten Einzelteile auf der Baustelle montiert werden. Nur Dutzend großen und dynamischen Firmen erhielten die Aufträge auf Kosten der großen Zahl kleinen und höchst konservativen Kleinunternehmen. Das wäre die französische Politik gewesen.
Man sagt, dass die Geschichte der Development Councils die britische Spezialität illustriert, dass die staatliche und private Macht nicht gemischt, sondern streng voneinander gehalten werden soll.
2.4.2 Die Planung unter Konservativen
Nach der Regierungsübernahme durch die Konservativen im Jahre 1951 die Vollbeschäftigung und die kurzfristige Wirtschaftssteuerung wurde weiterhin von Tories fortgesetzt, ebenso wie das Sozialfürsorgesystem der Labour- Regierung.
Die damalige Tendenzen lenkten sich in Richtung vergangenen Jahrzehnten, wo die Marktfaktoren über die Wirtschaftslage entschieden haben und die Regierungen könnten es nur überwachen. Man hatte versucht, die Rolle des Staates zu begrenzen, und stattdessen ein natürliches Spiel der konkurrierenden Privatinteressen einzuführen. Man war der Meinung, dass die Regierung sich zu viele Aufgaben aufgeladen habe. Die Ideologen der Tories waren Verfechter der liberalen Doktrinen und Gegner der Planung, aber diese Tendenz dominierte nur in den früheren 50-ger Jahren.
Die Ideologen haben die "Operation Roboter" vorgeschlagen, die darauf abzielte, Finanzrestriktionen im Währungstransaktionen abzuheben. Die staatlichen Behörden dürften dann nur mit zwei Faktoren das Wirtschaftsgeschehen beeinflussen: ueber Festlegung des Diskontsatzes und Pfund Sterling Wechselkursanpassung. Obwohl der Plan abgelehnt wurde, die Kerngedanken blieben erhalten. Schon im Jahre 1957, um die Zahlungsbilanzkrise zu überwinden, hat der Schatzkanzler Peter Thorneycroft dem Kreditinstituten verboten, zusätzliche Mittel oder Kredite bereitzustellen. Wenn der Geldhahn zugedreht wurde, dann Inflation aufhören wird - so war die Gedanke. Mit diesen einfachen Methoden wurde sogar das Gegenteil hervorgerufen, also eine Deflation im Jahre 1957.
Später war aber die Doktrin von der "unsichtbaren Hand" in Misstrauen geraten. Die Tories erklärten sich wiederum für die Planung, aber nicht im Sinne der früheren Versuche. Diese neue Tendenz wird durch die verschiedene Beispiele aus anderen westeuropäischen Länder ausgerufen, vor allem die scheinbar so effektive französische Planification wurde neidisch beobachtet. Der neue Zeitgeist verkörperte sich in der neuen zentralen Planungsorganisation.
Der "National Economic Development Council" (NEDC) , der die Wachstumspläne für die wichtigeren Wirtschaftszweige entwickeln soll. Der NEDC bestand aus Vertretern der Regierung, der Gewerkschaften, der Privatwirtschaft sowie der nationalisierten Wirtschaftsbranchen und unabhängigen Experten. Diese Organisation sollte mit Hilfe den National Economic Development Office (NEDO) und den so genannten little Neddies (Economic Development Councils) die Wirtschaftsentwicklungspläne zusammenstellen. Diese Errungenschaften waren wenig radikal: die staatliche Verantwortung für das Wirtschaftsleben war nichts neues, und deren Neuheit bestand nur darin, dass die tripartistische Verhandlungsstrukturen (die dreiseitige Kooperation von Regierung, Unternehmen und Gewerkschaften) institutionalisiert wurden
[11]. Dazu kam die umfangreiche Reorganisation des Schatzamtes in ein innerhalb der Verwaltung agierendes Planungsbüro (ein Art der Keimzelle der Planungsministerium).
Die Bestandsaufnahme der von den staatlichen Behörden kontrollierten Wirtschaftssphäre gibt uns die Auskunft über den außerordentlichen Umfang des Wohlfahrtstaats: die Gemeinden und Staat zusammen beschäftigten 3 Millionen Menschen, die 15 % aller Löhne und Gehalter verdienten. Der Staatssektor kumulierte über 40 % aller festen Kapitalanlagen und über 50 % der Bautätigkeit des Landes.
Es stellte sich bald heraus, dass diese Institutionalisierung keine der Probleme löste, die man glaubte zu lösen. Die Wachstumsziele waren ebenso unerreicht wie früher, das Schatzamt blieb weiterhin mit der Wirtschaftsteuerung überfordert, und die nächste Pfundkrise könnte nicht vermieden werden. Es wurden gewisse Erfolge erzielt, zum Beispiel die Arbeitslosenquote hat nie das Niveau von 3 Prozent überschritten. Jedoch erwies sich staatliches Management der Wirtschaft als ganz schwierig, die Nebeneffekte waren Wachstumsstörungen und Währungskrisen.
Die Situation überdauerte in der Periode der Labour- Regierung von Harold Wilson, deren großzügige National Plans (1964-66, 1965-70) nur die Unzulänglichkeiten dieser Planungen bewiesen haben. Mann sagt, dass die Phase der Planung erst in 1970 praktisch beendet wurde.
2.4.3 Stop-and-go
Es wird oft gesagt, dass die gesamte Wirtschaftspolitik der 60-ger bis in die 70-ge Jahre durch die Stop-go- Politik geprägt wurde, also eine Mischung der künstlichen Ankurbelung und Bremsen des Wirtschaftszyklus. Man glaubte, mit der Wirtschaftssteuerung das Wachstumstempo der britischen Wirtschaft zu verbessern.
Die Öffentlichkeit kritisierte der meistens unglückliche Verlauf dieser interventionistischen Methoden, die Anpassung der öffentlichen Ausgaben und die Einkommen nicht balancieren könnten. Es begann eine Periode der Versuchsverfahrens auf der Suche nach irgendwelchen effektiven Steuerungsmechanismen. Es wurden immer neue Institutionen geschaffen, und jeder Regierungswechsel zog Veränderungen nach sich. Diese lange Phase der institutionellen Umschichtungen (1961-1979) wird oft als die Zeit der adversary politics bezeichnet. Die institutionelle Vielfalt hat eine neue Ordnung eingeführt: die gesamtwirtschaftliche Verantwortlichkeiten wurden zwischen der Schatzamt, dem Board of Trade und dem Departament of Economic Affairs unterteilt. Verschiedene Entscheidungsgremien wurden stets gegründet oder verändert und endlich abgeschafft. Man charakterisierte überzeugend dieser Art der Politik als „to move the institutional furniture around“ oder „reforms without change“
[12].
2.4.4 Erosion des settlements
Ein wichtiger Wandel von der Grundzügen des post-war settlement passierte erst unter dem konservativen Regierungschef Edward Heath. Das „Seldson man“ Programm dieser Regierung sah eine Politik der tiefen Rückzug des Staates aus der Wirtschaftssteuerung und Verzicht auf Steuerung der Ökonomie. Der öffentliche Sektor sollte geschrumpft werden und unrentable Unternehmen (lame ducks) sollten keine Unterstützung mehr finden. Regierungschef Heath hatte vor, den gewerkschaftlichen Einfluss zurückdrängen.
Disengagement- Programm hatte zur Folge die Abschaffung ganzer Reihe der Steuerungsinstitutionen (National Board for Prices and Incomes, Industrial Reorganisation Corporation, ganze Menge von Economic Development Councils und Departament of Economic Affairs wurden zu Opfer der neuen Strategie). Der verschworene Verfechter des disengagement, John Davies (früherer Präsident des Dachverband der Industrie CBI), wurde zum Minister des neuen Departament of Trade and Industry berufen, die aus dem Board of Trade und dem Ministry of Technology gebildet wurde (und später in den achtziger Jahren als ministry-in-search-of-a-job benannt wurde).
Leider die kommende Zahlungsbilanzkrise ließ die geplante Rückzug nicht zu- die Regierung Heath ist wieder ab 1972 in die Wirtschaftssteuerung eingekommen- die aufgelösste Institutionen wurden geringfügig verändert und neu, unter anderen Namen gestaltet. Es wurden sogar mehrere in finanzielle Niederlage geratene Grossunternehmen verstaatlicht (z.B. Rolls Royce, Mersey Docks, Upper Clyde Shipbuilders).
2.5. Finaler Rücktritt des Staates
Der Abkehr vom post-war settlement und vom Modell des aktiven Staates war ein Misserfolg und bedeutete das Ende der Hoffnung, dass die Regierung zu einer auf Dauer effektiven Wirtschaftssteuerung fähig sei. Auch die Labour änderte ihr Gesichtspunkt. Die folgende Rede der Regierungschef auf der Parteikonferenz im Jahre 1976 zeigt den Wandel der intellektuellen Vorstellungen und die annahehrende Schluss dieser Ära:
„We used to think that you could spend your way out of a recession, and increase
employment by cutting taxes and boosting Government spending. I tell you in all
candour that that opinion no longer exists, and that in so far as it ever did
exist, in only worked by injecting a bigger dose of inflation into the economy,
followed by a higher level of unemployment as the next step. We have just
escaped from the (sic) highest rate of inflation this country has known, we have
not yet escaped from the consequences: high unemployment. That is the history of
the last 20 years.”
(zitiert nach: Middleton, 2000
[13])
Diese Rede wurde durch eine Verschärfung der Haushaltsdisziplin und Änderung der Nachkriegsphilosophie gefolgt. Diese Brutalität der Labour Regierung bedeutete auch die massivste Kurzungen der öffentlichen Ausgaben in der ganzen Nachkriegszeit.
Die neue Labour- Regierung hat die Wachstumspolitik zum Ende gebracht, indem man die cash-limits eingeführt hat (1976). Das bedeutete ein Verzicht auf die bisherige keysianische Nachfrage- Steuerung sowie auf die Sozialpartner-Einbindung. Man konzentrierte sich vor allem auf das Sparen in der Regierungsapparat. Aber der richtige Rückzug des Staates fand erst in der Ära des Thatcherismus statt.
3. Zusammenfassung und Ausblick
Wenn man die Wirtschaftsgeschichte Groß-Britanniens betrachtet, hat man einen Eindruck, dass diese ganze Periode der britischen Kapitalismus durch den damaligen Zeitgeist geprägt wurde. Die gute Nachrichten über Erfolge des Kommunismus in Russland und Osteuropa (die falsifiziert wurden, aber dass hat man viel später erfahren) und die Erringrungen der erfolgreichen Wirtschaftsmanagement aus der Kriegszeiten haben die neuen Traume in der Gesellschaft erweckt.
Man hat geglaubt, dass eine derartige Wirtschaftssteuerung auf längere Zeit machbar wäre und die Gesellschaft wollte der sozialen Sicherheit nach dem Krieg. Nachkriegskonsens erstreckte sich auf die verstaatlichten Industrien, auf die Einbeziehung der Sozialpartner in die Gespräche, und auf die künstliche Vollbeschäftigung, die von Seite der Gewerkschaften gefordert wurde. Man war bewusst, dass der steile Anstieg der Arbeitslosenquote die soziale Unruhen und Aufstieg der Nazismus hervorgerufen hat, die zum II Weltkrieg geführt hatten. Die panische Festhaltung an der Vollbeschäftigung wurde nur ein Mittel, um die soziale Schocks auszugleichen und ein Merkmal der Nachkriegskonsens, der als eine Beruhigungsperiode nach der Mühe der Kriegen und Krisen gesehen werden kann.
Die Verschlechterung der Wirtschaftswachstum war eine offensichtliche Konsequenz der neuen Verhältnisse. Wie die Linke Regierung meinte `in diesen Dingen wollen wir Pioniere sein`, also die mögliche Fehlentscheidungen waren im Kauf genommen. Man wollte etwas neues probieren, eine alternative Weg suchen. Da es so eine nicht gibt, stellte sich nach erst nach einigen Jahrzehnten heraus. Am Ende den 70-ger Jahren es ist zu Routine geworden, dass die Kritikern der Regierung von einem post-war-consensus gesprochen haben, und haben damit versucht, die Ursachen der relativen ökonomischen Verschlechterung Groß-Britanniens zu begründen.
Die 'finale' Rede der Labour- Regierungschef zeigt, dass die Ökonomie mit dem 'trial and error' Verfahren hartnäckig getestet wurde, bis erst nach 20 Jahren man war einig, dass es eine Misserfolg war. Dabei kann es vielmehr um die langfristigen Effekte dieser Politik gehen: die verstaatlichten Industrien waren nicht innovativ, und haben den technischen Fortschritt verpasst. Bei solchen Industrien braucht man circa 10 bis15 Jahren von Verspätungen, um aus dem Markt herausfallen. Die chairmans der public corporations haben zu wenig Anreize, um ihre Unternehmen an den Fortschritt und Wirtschaftszyklen anzupassen. Die Abweichungen haben sich kumuliert, bis nach zwanzig Jahren explodierten sie mit einer Welle von Streiks der Bergwerker und Gewerkschaften.
Es ist sogar merkwürdig, wie die Labour- Regierung aktiv nach der Suche der (möglichen) Steuerungsinstrumenten war. Diese Art der manuellen Wirtschaftssteuerung war äußerst aufwendig und die Steuerungsinstanzen waren deutlich überfördert.
Vielleicht die Geschichte mag sich wiederholen. Es ist für mich besonders erstaunlich, wie der damalige britische Nachkriegskonsens an die heutige polnische Wirtschaftspolitik ähnelt. Sogar ein Art der National Health Service wurde durch die polnische Regierung ins Leben berufen, der die Landeskrankenkassen ersetzen soll, weil sie als `zu sparsam` und `unmenschlich` angesehen wurden.
Es ist klar, dass der Anstieg der Sozialausgaben auf die Dauer nicht ausgeglichen werden kann. Aber man versucht stets, neue Umwege zu finden und die institutionellen Umschichtungen sind als einzige Lösung gesehen. Die Sozialausgaben steigen, und die Sphäre der Staatsunternehmen in Polen ist meistens durch lame-ducks gekennzeichnet, also die Staatsunternehmen, die durch chairmans nach personellen Anlieben und Vorstellungen geführt sind und wo der fehlende Fortschritt zu Akkumulation der Probleme führte. Das sind bankrottgehende Staatsbahnen, Mienen. Wahrscheinlich auch die polnischen Politiker müssen diesen 'trial and error' Verfahren durchzuführen, um zu erfahren, dass auf die Dauer diese Politik nicht möglich ist.
[1] Abromeit, Heidrun, 1999, S. 358
[2] Abromeit, Heidrun, 1999, S. 358
[3] R. Middleton, Government versus the Market, 2000
[4] Middleton, 1996
[5] Abromeit, Heidrun, 1999, S. 359
[6] Abromeit, Heidrun, 1999, S. 363
[7] H. Abromeit, Entwicklungslinien im Verhältnis von Staat und Wirtschaft, s. 359
[8] Shonfield, Andrew, 1968, S.108
[9] Middleton, 2000
[10] Shonfield, Andrew, 1968, S.128
[11] H. Abromeit, Entwicklungslinien im Verhältnis von Staat und Wirtschaft, s. 361
[12] H. Abromeit, Entwicklungslinien im Verhältnis von Staat und Wirtschaft, S. 362
[13] Middleton, 2000
BIBLIOGRAPHIE
Roger Middleton, 2000: 'The British Economy Since 1945- Engaging with the debate"; Houndmils, Basingstroke, Hampshire: Macmillan; pages 67-95
Roger Middleton, 1996:"Government versus the market" Cheltenham: edition Edward Elgar.
Graham, Andrew, 1997: "The UK 1979-95: Myths and Realities of Conservative Capitalism", in: Colin Crouch, Wolfgang Streeck (eds.), Political Economy of Modern Capitalism: Mapping Convergence and Diversity. London/Thousand Oaks/New Delhi: Sage, 117-132.
Abromeit, Heidrun, 1999: „Entwicklungslinien im Verhنltnis von Staat und Wirtschaft“, in: Hans Kastendiek, Karl Rohe, Angelika Volle (Hrsg.), Groكbritannien: Geschichte - Politik - Wirtschaft - Gesellschaft. Frankfurt/M., New York: Campus, 358-378.
Shonfield, Andrew, 1968: Geplanter Kapitalismus: Wirtschaftspolitik in Westeuropa und USA. Kِln/Berlin: Kiepenheuer & Witsch, 101-139.
VERTIEFENDE BIBLIOGRAPHIE
S. Ball & A. Seldon (eds)
The Heath Government, 1970-1974 (1996)
S. Brooke
Labour’s War: The Labour Party during the Second World War (1992)
K. Jefferys
Retreat from New Jerusalem: British Politics 1951-1964. (1997)
D. Kavanagh & P. Morris
Consensus Politics from Attlee to Major (1994)
K.O. Morgan
The People’s Peace, (1992)
C. Ponting
Breach of Promise: The Labour Government 1964-1970 (1989)
A. Sked & C. Cook
Post-war Britain 1945-1992, (1993)